Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
193
AKT PIĄTY. SCENA TRZECIA.

Troilus. Któżby mnie wstrzymać śmiał?
Los nie dokaże tego, ni mój posłuch,
Ni Mars, chociażby kazał mi się cofnąć —
I nie dokaże Hekuba, ni Pryam,
Choćby na klęczkach błagali mnie, płacząc.
Nie powstrzymałbyś mnie nawet ty, bracie,
Mieczem mi drogę zamykając. Może
Wstrzymać mnie tylko śmierć.

(Wraca Kasandra z Pryamem).

Pryam. Hektorze,
Zostań. Twą żonę sny, matkę widziadła,
Kasandrę wróżby trwożą, ja sam w końcu,
Jakgdyby prorok w ekstazie nadziemskiej,
Mówię ci: dzień ten przyniesie nieszczęście.
Więc zostań.
Hektor. Czeka mnie Eneasz w polu,
Na honor zresztą obiecałem Grekom
Ze dzisiaj rano stanę niezawodnie
Do walki.
Pryam. Niemniej jednakże pozostań.
Hektor. Słowa nie wolno mi łamać!
Wszakże mnie znacie. Nie zmuszaj mnie, ojcze,
Abym naruszał szacunek dla ciebie,
Chciej przyzwolenie raczej dać na drogę,
Której mi wzbraniasz, o, wspaniały władzco.
Kasandra. Nie zezwól, królu!
Andromacha. Nie ulegnij, ojcze!
Hektor. Daj spokój, Andromacho! Wróć do domu!
Uczyń to, jeśli istotnie mnie kochasz.

(Andromacha odchodzi).

Troilus. To ta szalona, zabobonna dziewka
Wymyśla wszystko.
Kasandra. Bądź więc zdrów, Hektorze!
Patrz, jak umierasz, jak twe oko gaśnie!
Patrz, krew czerwona z ilu ran ci spływa!
Słuchaj, jak jęczy Troja i Hekuba,
Jak Andromacha wije się w żałości!
Patrz, jak szaleństwo, rozpacz, przerażenie,
Kręcą się nakształt oszalałych błaznów,
Wołając: „Hektor, Hektor poległ! Hektor!“