Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
192
TROILUS I KRESYDA.

Z równą słusznością możnaby zaprawdę
To, co się skradło, rozdawać w jałmużnie,
Lub też rabować, by módz biednych wesprzeć,
Kasandra. Przysięga dobry tylko cel uświęca.
Wszystkich przyrzeczeń ona nie popiera.
O, złóż, Hektorze, zbroję.
Hektor. Dość już tego!
Mój honor losów opiera się burzy.
Cenne jest życie, lecz wzniosłe pojęcie
Stawia wysoko ponad życiem honor.

(Wchodzi Troilus).

I cóż, młodzieńcze? Pójdziesz dziś do boju?
Andromacha. Kasandro, poproś ojca, niech go wstrzyma.

(Kasandra odchodzi).

Hektor. Kaczej ty odłóż młodzieńcze twą zbroję,
Do rycerskości czuję się dziś skłonnym.
Niech wprzódy wzmocnią się wstęgi twych ścięgien,
Na burzę bitwy masz jeszcze dość czasu!
Tak, zdejmij puklerz z wiarą, pisklę moje,
Ze dziś ja bronię siebie, ciebie, Troję!
Troilus. Wiem, bracie, grzechem twym wspaniałomyślność,
Bardziej przystojna lwu, niźli mężowi.
Hektor. O jakim grzechu prawisz? Złaj mnie jeno...
Troilus. Często, gdy w boju padają Grekowie,
Na sam już widok i błysk twego miecza,
Wołasz: Powstańcie i żyjcie!
Hektor. Tak czynią
Bohaterowie.
Troilns. Szaleńcy!
Hektor. Co znowu?
Troilus. Przez miłość bogów,
Pozostaw ową litość naszym matkom;
Z chwilą gdy pancerz okryje pierś mężną,
Niechaj kieruje mieczem zemsta dzika,
Szafując bólem, a hamując litość.
Hektor. Pfe, co za dzikość!
Troilus. Hektorze, to wojna!
Hektor. Chciałbym, Troilu, byś nie bił się dzisiaj.