Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. IX.djvu/196

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
190
TROILUS I KRESYDA.

Inny, spleciony pięcioma palcami,
Trzyma dziś w kupie strzępy jej miłości,
Kruszki, ogryzki, wstrętne niedojadki
Już wietrzejących uczuć dla Dyomeda.
Ulisses. Mógłżeby zacny Troil choć w połowie
Czuć to, co mówi szał przez jego usta?
Troilus. Tak, Greku. Niechaj to spisane będzie
Pismem czerwonem, jak serce Maworsa,
Gdy je płomieniem ogarnęła Wenus.
Silniej i wierniej nie płonął miłością
Żaden młodzieniec. Posłuchaj mnie, Greku:
Dawnej miłości mojej dla Kresydy
Równa nienawiść dziś dla Dyomedesa.
Tą moją kryzą chce on hełm swój ubrać.
Choćby sam Wulkan ukuł dlań zbroicę,
Miecz mój rozwali ją... Bardziej nie bije
O słuch Neptuna straszliwy wał morski,
Mocą słoneczną w wodną wzrosły górę,
A przez żeglarzy zwany „Hurricano“ —
Niźli rozmachem zabójczym upadnie
Miecz mój na kark Dyomeda.
Tersytes. Pięknie go połaskocze za rozpustę!
Troilus. Fałszywa, stokroć fałszywa Kresydo,
Sprzeniewierzenie lśni jak czystość sama
Wobec twych plam.
Ulisses. Spokojnie, mości książę!
Burza twych słów przynęca uszy.

(Wchodzi Eneasz).

Eneasz. Całą godzinę szukam ciebie, książę,
Hektor już pewnie przywdział zbroję w domu,
Ajaks zaś czeka, by was odprowadzić.
Troilus. Dzięki ci, książę, drogi przyjacielu!
Zdrajczyni żegnaj! Tobie zaś, Dyomedzie,
Troilus pewnie końca wnet dojedzie!
Ulisses. Do bramy pójdziem wraz.
Troilus. Z czcią winną, składam dank.

(Troilus, Eneasz i Ulisses odchodzą).

Tersytes (występuje naprzód sceny). Ach, gdybym dopadł tego opryszka Dyomeda! Chciałbym jak kruk