Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/274

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
266
ANTONIUSZ I KLEOPATRA.

Menas. Mych ust, Pompeju, czara nie dotknęła.
Być możesz, jeśli śmiesz, Jowiszem ziemskim.
Co hądź ocean kąpie, dzień oświeca,
To twojem, jeśli zechcesz.
Pompejusz. A gdzie droga?
Menas. Ci trzej współrządzcy trzech okręgów świata
Są na twej łodzi: pozwól zdjąć kotwicę,
A gdy odbijem, skoczyć im do gardła:
Świat nasz, i oni.
Pompejusz. Ach! to zrobić było
Nic mi nie mówiąc. Dla mnie, to podłością,
Co wyszłoby dla ciebie na zasługę.
Wiedz, że nie korzyść mym honorem rządzi,
Lecz on korzyścią. Żałuj, że te słowa
Zdradziły czyn twój, który bez tej zdrady
Zasłużyłby w przyszłości na pochwałę
A dziś wart jest nagany. Pij, nie gadaj.
Menas (na stronie). Czy tak? twej zguby nie chcę być ofiarą.
Kto szukał, a nie zbierze, gdy wypatrzy,
Ten nigdy nic nie znajdzie.
Pompejusz. Do Lepida!
Antoniusz. Ja go wyręczę. — Na ląd go wynieście.
Enobarbus. Do ciebie, Menas.
Menas. Lat swobodnych dwieście.
Pompejusz. Lej, aż przepełnisz.
Enobarbus. Patrz, to zuch, jak żyje!

(Wskazując na służącego podnoszącego Lepida).

Podnosi trzecią świata część, za szyję.
Menas. Więc trzecia część pijana: bodaj cały,
Koleje szczęścia prędzej by wracały.
Enobarbus. Nasmaruj duszkiem.
Pompejusz. Na Egipskim dworze
Bywało lepiej.
Antoniusz. Tam jest Nil, tu morze. —
Zadzwońmy w czary! w krąg Cezara zdrowie.
Cezar. Co za potrzeba mózg zalewać w głowie,
By jeszcze był mętniejszym.
Antoniusz. To na czasie.