bez znajomości tego wszystkiego, co u nich było gruntem głębokiego rozumu i okwitego wysłowienia.
Tym chętniej spisałem rozmowę, jaka oni niegdyś o tym przedmiocie między sobą mieli, częścią żeby uprzątnąć oddawna utrzymujące się opaczne mniemanie, jakoby jeden był nie bardzo uczonym, drugi cale nieuczonym; częścią żeby zachować na piśmie co, jak myślałem, ci wielcy mowcy przedziwnie o wymowie powiedzieli, bylebym tylko zdołał to doścignąć i w jedno zebrać; częścią żeby starzejącą się już prawie ich sławę z zapomnienia i z milczenia ludzi, o ile będę mógł, wydrzeć. Gdyby można było ich poznać z pism po nich pozostałych, możebym myślał, że ta moja praca mniej jest potrzebną. Ale ponieważ jeden żadnego dzieła pisanego nie zostawił, dzieł drugiego bardzo mało mamy, a i te są tylko próbki jego młodości, rozumiałem, że winienem wielkim geniuszom tych ludzi, unieśmiertelnić, będęli mógł, ich żyjącą jeszcze między nami pamięć.
Mam nadzieję, że moje opowiadanie zasłuży na wiarę, ponieważ nie piszę o wymowie Serwiusza Galby albo K. Karbona, o której wolnoby mi było zmyślić coby mi się podobało, a niktby się nie znalazł tak daleko sięgający pamięcią, iżby mógł mi zaprzeczyć. Poddaję to moje pismo pod sąd ludzi, którzy tych, o których mówię, często słyszeli, żeby tych dwóch wielkich mężów tym polecić, którzy ich nie widzieli, odwołując się do świadectwa pamięci żyjących i obecnych, którzy obu tych mowców osobiście znali.
III. Nie myśl, najdroższy i najlepszy bracie, żebym ci się naprzykrzał dla nauki twojej jednym z tych retorycznych traktatów, które niesmacznemi nazywasz; bo kto może wytworniej i ozdobniej od ciebie mówić? Ale lubo, jak ja powiadam, przez roztropność, albo, jak ów ojciec wymowy, Isokrates, o sobie napisał, przez skromność i chwalebną nieśmiałość od mównicy stronisz, albo, jak zwykłeś żartem mówić, myślałeś, że dosyć jednego mowcy nie tylko w jednej rodzinie, ale w całej prawie Rzeczypospolitej; mam atoli nadzieję, że nie postawisz tych xiąg w jednym rzędzie z temi, z których słusznie naśmiać się można, ponieważ ich autorowie o sztuce mówienia
Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/99
Wygląd
Wystąpił problem z korektą tej strony.