Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

LIV. Ten Rzymianin, maż konsularny, naśladował starego Sokratesa, najmędrszego i najczcigodniejszego człowieka, który w sprawie gardłowej przywiedziony do sadu, nie jako obżałowany w błagającej postawie stanął, ale tak za sobą mówił, że nauczycielem i panem sędziów być się zdawał. Ba nawet, kiedy znakomity mowca Lysias przyniósł mu napisaną mowę, żeby, jeśliby mu się tak zdawało, na pamięć się jej nauczył i w sądzie powiedział, rad przeczytał i rzekł, że była bardzo dobrze napisana; ale dodał, gdybyś mi przyniósł Sycyońskie obuwie, nie wdziałbym go, by było zgrabnie i do nogi mojej zrobione, bo takie obuwie mężowi nie przystoi, podobnież i ta mowa zdaje mi się piękna i wymowna, ale nie dość jędrna i godna człowieka. Został tedy potępiony nie tylko pierwszym wyrokiem, którym sędziowie to jedynie stanowili; czy potępić lub uwolnić mieli, ale i drugim, który podług prawa wyrzec musieli. Bo u Ateńczyków, po potępieniu obżałowanego, jeżeli przestępstwo nie miało być gardłem karane, zostawiona była sędziom pewna dowolność w naznaczeniu kary, a kiedy sędziowie przystępowali .do głosowania, zapytywali obwinionego, na jaką karę podług własnego wyznania zasłużył. Sokrates o to zapytany odpowiedział, że zasłużył na największą cześć i nagrodę, a mianowicie na dożywotnie w Prytaneum kosztem publicznym utrzymanie, co Grecy mieli za najchlubniejszą nagrodę.
Na tę odpowiedź sędziowie takim się gniewem zapalili, że najniewinniejszego człowieka na śmierć skazali. Gdyby był

    kiego raz zapytano, ile tysięcy kroków deklamując uszedł, quot millia passuum declamasset. Quintilianus, XI, 3. Jeden z nich kazał sobie nawet w ciągu mowy coś do przekąszenia przynieść. Obacz mowę Cycerona za Roscyuszem z Ameryi, 21. Uderzanie się w czoło, w goleń, było zwyczajnym u nich gestem. Femur ferire, mówi Kwintylian, et usitatum est, et indignatos docet, et excitat auditorem. Sam Cycero nam powiada, że broniąc K. Galliusza, którego Kalidiusz o chęć otrucia go zapozwał, w oziębłości oskarżyciela bez ruchów, bez gestów widział dowód, że oskarżenie nie było prawdziwe. „Gdzież, zawołał do niego, bolesna uraza? gdzie wzruszenie, które nawet z głębi duszy dzieci wydobywa głos żalu i narzekania? Zupełna w duszy i na ciele spokojność: nie uderzyłeś się w czoło, ani w goleń, nawet nogą nie tupnąłeś, co jest najmniejszym znakiem wzruszenia.“ Brutus, 80.