Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/413

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

złych od założeniu Rzymu, wyjąwszy czasy Rynny[1], nigdy nie było: dla tego mawiał, żeby sprawa moja miała silną podpory, dosyć dla niej kiedy bodzie w Rzeczypospolitej jeden dobry konsul. Słowa jego byłyby się sprawdziły, gdyby to co o konsulach powiedział, ciągle i nieodmiennie się powtarzało, a to się nie zdarzyło, czego wprzód w Rzeczypospolitej nie bywało. Gdyby Kw. Metellus był w owym czasie jednym z dwóch konsulów, czy wątpicie jak usilnie starałby się o moje zachowanie, kiedy widzicie że za mojem przywołaniem głosował i podpisał się? Ale było wtenczas dwóch konsulów, których ciasne, podłe, nikczemne, ciemnotą i plugastwem zapełnione umysły samego nawet imienia konsulatu, blasku tego dostojeństwa, wielkości tak ważnego urzędu ani pojąć, ani ogarnąć, ani utrzymać nie były zdolne: nie byli oni konsulami, tylko przekupniami prowincyj, przedawcami waszej godności. Jeden z nich (Gabiniusz) żądał odemnie w przytomności wielu osób swego kochanka, Katyliny, drugi (Pizo) swego krewniaka, Cetega. Ci dwaj najniegodziwsi, jak ludzie zapamiętać mogą, nie powiem konsulowi e, ale rozbójnicy, nie tylko mnie opuścili, a to w sprawie konsularnej i publicznej, ale zdradzili, powstali na mnie, i starali się pozbawić mię nie tylko swojej, ale waszej i wszystkich stanów pomocy. Jeden z nieb atoli ani mnie, ani nikogo nie oszukał[2].

V. Bo kto mógł cokolwiek dobrego spodziewać się po człowieku, który za młodu wylał się otwarcie na wszelką rozpustę? Który nawet części ciała najstaranniej ukrywanej od ohydnej niewstrzemięźliwości ludzi ochronić nie umiał? który strwoniwszy nie mniej szybko swój własny, jak potem publiczny majątek, ubóztwo i rozrzutność założonem w domu rzemiosłem stręczyciela podtrzymywał? który, gdyby się nie uciekł do ołtarza trybunatu, nie mógłby uniknąć ani władzy pretora, ani mnóstwa wierzycieli, ani publicznej dóbr swoich przedaży? Gdyby na tym urzędzie nie podał projektu o wojnie z rozbójnikami morskimi[3], pewnie byłby zmuszony

  1. Cynna był od roku 87 do 86 cztery razy konsulem, i miał za kollegów Oktawiusza, Mariusza i Karbona,
  2. Tu i w całym następnym rozdziale mówi Cycero o Gabiniuszu, który wtenczas rządził Syryą z władzą prokonsularną.
  3. Roku 67 zjednał Gabiniusz Pompejuszów i dowództwo z władzą nieograniczoną w wyprawie na morskich rozbójników. Cycero, który go tu jak największego łotra traktuje, chwalił go w mowie za prawem Maniliuszowem.