Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/338

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

jęli co mu los w nieszczęściu pozostawił, żeby z matkę, dziećmi, bratem, z poufałemi przyjacioły mógł opłakiwać swoję niedolą. Co do ciebie, Torkwacie, niedośćże ci było nasycić się jego nędzę? Gdybyście Sylli nic innego tylko konsulat wydarli, powinniście byli na tem poprzestać; bo nie żadna nieprzyjaźń, jedno spór o dostojeństwo był wam do procesu powodem. Ale gdy mu wszystko z tem dostojeństwem odjęto, gdy do tego nieszczęśliwego i opłakanego stanu przywiedzionym został, czegóż jeszcze żądasz? chceszże mu zabronić światła dziennego, na które patrzy wśród łez i strapienia, męki i boleści. Chętnieby go się wyrzekł, gdyby go uwolniono od obelgi tak haniebnego oskarżenia. Albo może masz na celu wygnanie iwego nieprzyjaciela, którego nieszczęście większa przyjemność sprawić ci powinno, patrzyć na niego, niż słysząc o nim.
O! dniu nieszczęśliwy i opłakany, w którym P. Sylla przez wszystkie centurye konsulem ogłoszony został! jak omylna była ta nadzieja! jak szybka odmiana szczęścia! jak zaślepiona ta żądza! jak przedwczesne powinszowania! jak prędko odmieniło się to wszystko z radości i rozkoszy w łzy i smutek, kiedy on mało co przedtem konsulem mianowany, w jednem mgnieniu oka wszystkie ślady dawnej godności postradał! Po co mu brakowało do zupełnego nieszczęścia, kiedy mu dostojeństwo, dobre imię, błogi stan odjęto? albo ozy pozostała losowi możność ugodzenia go nowym ciosem? Ale len sam los jak zaczął, dalej go prześladuje; przynosi mu nowe strapienie; nie pozwala dotkniętemu jednem nieszczęściem zginąć pod ciężarem jednego smutku.

XXXIII. Ale boleść serca nie pozwala mi już mówić dalej o niedoli tego człowieka. Zaczyna się wasza czynność, sędziowie; waszej łaskawości i ludzkości całą tę sprawę poruczam. Wyście, po zaszłem odrzuceniu[1], nad spodziewanie nasze, na krzesłach sędziowskich znagła na nas zasiedli, wybrani od oskarżycieli w nadziei surowości,

  1. Wiadomo że służyło stronom prawo odrzucenia pewnej liczby sędziów, na miejsce których pretor lub jego zastępca innych losem wyciągał. Owoż domyśla się scholiasta roku 1814 przez Angolo Mai wydany, że tego dnia sądziła się w Rzymie inna sprawa de vi, lege Plautia, i że oskarżyciel Torkwatus dokazał, że strony w tamtym procesie odrzuciły najsurowszych sędziów, którzy co sądzenia sprawy Sylli pozostali. Tych jego obrońca odrzucić nie mógł; bo, jak powiada Manucyusz, w sprawach o spisek prawo odrzucenia służyło tylko oskarżycielowi.