Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/337

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

pogrążoną ojczyzno. Powodowani litością dla spółobywateli, byliśmy wtenczas tyle surowi, ile potrzeba wymagała: w jednej nocy zginęlibyśmy wszyscy, gdybyśmy tej surowości nie użyli. Lecz jak miłość ojczyzny doprowadziła mię do ukarania przestępców, tak moja skłonność sprowadza mię do ratowania niewinnych.
Nic nie widzę, sędziowie, w P. Sylli godnego nienawiści, ale wiele widzę, co jest godne litości; bo nie dla oddalenia od siebie nieszczęścia ucieka się teraz do was, sędziowie, w błagającej postaci, ale. żeby ród i imię jego nie zostały nacechowane piętnem hańby i zbrodni. Co do niego samego, jeżeli będzie waszym sądem uwolniony, jakie ma zaszczyty, jakie pociechy na resztę życia, któreby go rozweselić i uszczęśliwić mogły? Dom może będzie przyozdobiony, odsłonięte obrazy przodków, przywdziane jego stanowi przyzwoite suknie? Wszystko to, sędziowie, stracone: wszystkie oznaki i ozdoby rodu, imienia, dostojeństwa, znikły po wydaniu owego nieszczęśliwego wyroku. Tem się tylko troszczy, o to jest niespokojny, żeby zabójcą, zdrajcą, nieprzyjacielem ojczyzny nazwany nie został, żeby plamy takiej zbrodni nie zostawił swojej rodzinie, żeby nakoniec ten nieszczęśliwy chłopiec synem sprzysiężeńca, zbrodniarza, zdrajcy nazwan nie był: o tego chłopca, który mu jest droższy nad życie, obawia się aby, nic mogąc mu przekazać zupełnych czci owoców, nie zostawił mu wiecznej banity pamiątki. Prosi was ten malec, sędziowie, żeby mógł ojcu, jeżeli w niezupełnie pomyślnym stanie, w strapieniu przynajmniej szczęścia powinszować. Znane są lepiej temu nieborakowi drogi prowadzące do sądów, niż do szkoły i na pole Marsowe[1]. Nie idzie już o życie Sylli, sędziowie, ale o jego pogrzeb. Wydarł mu życie[2] dawniejszy wyrok: teraz o to tylko staramy się, żeby ciało wyrzucone nie zostało; coż mu bowiem pozostaje, roby go do życia przywiązywać mogło? lub czy to życiem nazwać można?

XXXII. Niedawno jeszcze był P. Sylla takim w Rzeczypospolitej człowiekiem, że nikt co do godności, wziętości, dostatków, wynosić się nad niego nie mógł. Dziś ogołocony z wszelkiej godności, nie żąda tego, co mu wydarto: zaklina was, sędziowie, żebyście mu nie od

  1. Gdzie się młodzież Rzymska w sztukach gimnastycznych ćwiczyła.
  2. To jest życie cywilne; bo wyrok potępiający Syllę za osiągniecie konsulatu zakazanym sposobem odjął mu prawa obywatelskie, pozbawiając go możności piastowania urzędów przez całe życie.