Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/308

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

było ich zdaniem jego przestępstwo, że go nie tylko taić im nie należało, ale nawet wyjawić i wyświecić było ich powinnością.
UL Czemuż się tedy dziwisz, że mnie widzisz w tej sprawie obok tych samych ludzi, z którymi, jak ci wiadomo, uchyliłem się od drugich? chyba chcesz, żeby mnie jednego miano za ostrego, dzikiego, nieludzkiego, za człowieka szczególniejszej srogości i okrucieństwa. Jeżeli dla dzieł mego konsulatu wkładasz na mnie, Torkwacie, tę rolę na cale moje życie, niezmiernie się mylisz. Z przyrodzenia litościwy, stałem się surowym przez miłość ojczyzny: okrutnym ani natura, ani miłość ojczyzny mnie nie uczyniła. Od tej nakoniec roli gwałtownego i srogiego człowieka, okolicznościami czasu i potrzebą Rzeczypospolitej na mnie włożonej, skłonność i sama natura mnie uwolniła. Ojczyzna wymagała na krótki czas surowości: głos mego serca powołuje mię na całe życie do litości i łagodności.
Nie masz tedy żadnej przyczyny wyłączać mnie jednego z tak licznego grona dostojnych mężów. Prosty jest obowiązek i jedna sprawa wszystkich dobrych ludzi. Nie masz się tedy czemu dziwić, jeżeli mnie zobaczysz na tej samej stronie, na jakiej ich widzisz. Nie mam w Rzeczypospolitej żadnej własnej sprawy: tylko mi się więcej niż drugim nastręczyła własna sposobność działania; ale w lej sprawie boleść, bojażń, niebezpieczeństwo były wszystkim spoinę. Nie mógłbym wtenczas przewodniczyć w ocaleniu ojczyzny, gdyby drudzy złączyć się ze mną nie chcieli. Dla tego co wprzód jako konsul przed innymi sprawiłem, to teraz jako człowiekowi prywatnemu ze wszystkimi spólne być powinno. Nie dla tego to mówię, żeby zwalić na drugich część nienawiści, lecz żeby z nimi sławą się podzielić. Nie obarczam nikogo żadną częścią mego ciężaru: do podziału sławy wszystkich dobrych oby wątpiów przypuszczam.
«Świadczyłeś, powiada, przeciw Autroniuszowi, a bronisz Syllę.» Cała ta rzecz tak się ma, sędziowie: jeżeli jestem człowiekiem lekkomyślnym i z samym sobą sprzecznym, nie należy wierzyć memu świadectwu, ani przywiązywać wagi do mojej obrony. Jeżeli zaś baczność na dobro Rzeczypospolitej, sumienność w pełnieniu mych obowiązków, chęć utrzymania życzliwości zacnych ludzi we mnie się znajduje, nie powinien oskarżyciel tego mi wymawiać, że ja, który zaszkodziłem mojem świadectwem Autroniuszowi, Syllę bronię. Zdaje mi się bowiem, że nic tylko gorliwość, ale nieco publicznego