Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
TRZECIA MOWA
PRZECIW LUCYUSZOWI KATYLINIE
MIANA DO LUDU.

I. Rzeczpospolitą, życie was wszystkich, Rzymianie, dobra, majątki, żony, dzieci wasze, tę stolicę najsławniejszego państwa, to najszczęśliwsze i najpiękniejsze miasto, dnia dzisiejszego, za miłościwą bogów nieśmiertelnych nad wami opieką, radą, pracą, z niebezpieczeństwem mojem, z ognia, z pod miecza, z paszczęki niemal śmierci wydarte, a wam zachowane i przywrócone widzicie.
Jeżeli dni ocalenia są dla nas nie mniej przyjemne i nie mniej uroczyste, jak dzień naszych urodzin, a to dla tego że ciesząc się z naszego uratowania, mamy pewne o niem przekonanie, los zaś urodzenia jest niepewny, i że przychodzimy na świat bez czucia, a czujemy radość z zachowania życia: to bez wątpienia, ponieważ przodkowie nasi, przez wdzięczność i idąc za głosem powszechnym, założyciela tego miasta do czci bogów nieśmiertelnych podnieśli, powinien także mieć prawo do waszego i potomków waszych szacunku ten, który to miasto założone i rozszerzone zachował; albowiem podłożone już prawie ognie pod kościoły, świątynie, domy i mury całego miasta i dokoła rozniesione ugasiłem, miecze na Rzeczpospolitą dobyte stępiłem, i ich ostrza od karków waszych odwróciłem. Co gdy już w senacie zostało przezemnie odkryte, objawione, wyjaśnione, opowiem wam to samo w krótkości, Rzymianie,