Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Natarł walecznie, gdzie hordy skupione
Mężne odpory dotychczas dawały:
Nie wzruszyły się półki rozjuszone,
I mężne pierwszy atak wytrzymały:
Widzący dalej wątpliwą ochronę,
Z placu się w szykach pomału cofały:
A rzęd trzymając i ścisłe szeregi
Po nad Dniestrowe tłoczyły się brzegi.

Tam dalszych losów czekając wyroku,
Waleczny Hussejn z swemi się osadził:
A sam dorodny wśród mężnego tłoku,
Świeże posiłki zbierał i gromadził;
Gdy postrzegł, jako w natarczywym kroku
Ku niemu półki Sapieha prowadził,
Nie czekał przyjścia; lecz skoro go zoczył,
Ochoczym pędem ku niemu poskoczył.

Tuman się gęsty wzniosł, groźne okrzyki,
Straszliwe wrzaski powstały zarazem:
Wsparły się wzajem mężne wojowniki,
Broń pryska, szczęka żelazo żelazem:
Tłoczą się zjadłe, zapalczywe szyki,
Wodzów przykładem wsparte i rozkazem.
Pierwsi w zapędzie, w dziełach pełni męztwa,
Szukają sławy, śmierci, lub zwycięztwa.

Krwią się Dniestr zbroczył, krwią pluszczały wrzosy,
Krwią się opoki brzeżne rumieniały;
Trwał spór straszliwy, a odmienne losy
Coraz się w inną stronę nakłaniały.
Raz się radośne słyszeć dają głosy,
Znowu okropne wrzaski nastawały.
Ci mężni w wierze, ci w złości zuchwali,
Los państw na jednej zawieszon był szali.

Orszakiem pierwszych haszów otoczony,
Ażeby hańbę klęsk dawniejszych zmazał,
Rozpaczą zjadły, złością rozjuszony,
Sam się na czele wojsk Osman ukazał:
A gdzie znak wodza postrzegł wyniesiony,
Tam wszystek impet obrócić rozkazał.
Pewny zuchwale, że wiernych pokona,
Szedł dumny Osman wpośród baszów grona.

Skoro go wojsko niewierne ujrzało,
Wrzask nagły powstał, powstał wrzask ochoczy;
Hurmem się mnóztwo do boju skupiało,
Tłum niezliczony koło niego tłoczy:
Wszystkim ochoty, męztwa przybywało,
Wszystkich na pana obrócone oczy.
Szedł wstępnym bojem dumny i surowy,
Zagrzewał swoich przykładem i słowy.

Wśród mnogich półków, co go otaczały,
Odzywały się wrzaskliwe muzyki:
Bluźnierskie pienia Mołny powtarzały,
Bluźnierskie słał lud modły i okrzyki.
Znak Mahometa wznosił się wspaniały,
Szły wkoło niego dzielne wojowniki;
Omar szedł za nim, a gusły i czary
Oddawał piekłu szkaradne ofiary.

Postrzegł Chodkiewicz niewiernych zapędy,
Postrzegł niezmierną zgraję Bisurmańską.
Zawołał: «Panie! co twych wspierasz wszędy,
«Weź w twą obronę sprawę Chrześcijańską;
«Nie dzielność nasza, ale twoje względy
«Dadzą zwycięztwo. Zgnęb hardość pogańską.
« Nie zginął, kto się twej pieczy powierzył.»
Rzekł: i najpierwszy wśród tłumów uderzył.

Gdzie spójrzał, rzeźwił; gdzie stąpił, zwyciężał,
I mężność swoich nową siłą krzepił:
Cios ów doznany nad karki zaciężał,
Blask miecza jego trwożne tłumy ślepił.
Ten, co się w srogim zapale natężał,
Poznał Bisurman, kogo był zaczepił;
Poznał zgnębiony w ohydliwej klęsce,
Mściciela Polski i swego zwycięzcę.

Tam, gdzie się Osman wspaniale wydawał,
W okazałego pompie majestatu;
Tam się wódz zbliżał, srogie ciosy dawał,
Tam śklnił się zamach srogiego bułatu,
Krwią się niewierną obficie napawał!
A ten, co w dumie swojej groził światu,
Drżący i zbladły zwyciężcy nie czekał,
Zuchwały Osman zelżywie uciekał.

Owe potęgi Ottomańskiej znaki,
Świetne proporce, buńczuki wspaniałe;
Owe dorodnych junaków orszaki,
Rycerzów dumnych półki okazałe,
Mnogich narodów poczet wieloraki,
Co roznieść miały Mahometa chwałę,
Co zgubą naszą pasły się ochotnie;
Pierzchnęły nagle, pierzchnęły sromotnie.

Odwagę w boju śmiałą i ochotną
Jeszcze waleczny Hussejn pokazywał;
Jeszcze jej probę dawał wielokrotną,
Jeszcze na wielkie dzieła się zdobywał.
Wtem postrzegł swoich ucieczkę sromotną:
A gdy zwycięztwa już się nie spodziéwał,
Gdy widział, iż już nadzieje upadły,
Wśród mieczów, grotów, rzucił się zajadły.

Jak światło wtenczas, kiedy dogorywa,
Najwydatniejszym obwieszcza się blaskiem:
Tak Hussejn mężną rozpacz wykonywa;
Krzyk jego razi niezwyczajnym wrzaskiem.
Zda się, iż coraz męztwa mu przybywa;
Zda się, iż nowym kunsztu wynalaskiem,
Świeżą moc powziął, a większy nad człeka,
Godnego siebie przeciwnika czeka.

Ma go w Sieniawskim. Skoro się postrzegli,
Z ochotą każdy krwawą bitwę zoczył;
Niezwykłym pędem wprost ku sobie biegli.
Tłum się natychmiast z obu stron rozskoczył:
W pierwszem natarciu rzezkie konie legli,
W pierwszem natarciu plac się krwią ubroczył.
Powstali razem, a zwarłszy się zbliska,
Straszne wydali z siebie widowiska.