Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/521

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
MIŁOŚĆ WŁASNA.

Czułość o sobie każdemu jest wrodzona, i zowie się pospolicie miłością własną. Nie jest więc zła z istoty, ale jej zbyteczność zdrożna. Złego się wystrzegać, ku dobremu zmierzać, miłość ta każe : ale w ścisłych granicach nad tem się zastanawia, iżbyśmy trwałości naszej strzegli, i czynili ją nie tylko znośną, ale i dogodną zamysłom naszym.
Religji przepisy sprzeciwiają się własnej niepomiarkowanej miłości; dzieląc ją albowiem odbierają jej pierwszeństwo, oznaczają zatem jej zdrożność, gdy się w sobie samym jedynie zasklepia, i każą tak innych kochać, jak siebie samego. Świeckie prawodawstwo za pierwiastkową rządnych towarzystw zasadę, kładzie ów powtórzony wiekami wyrok : Czego sobie nie życzysz, drugiemu nie czyń.
Są więc z najwyższych powodów jawne zbytecznej miłości własnej nagany, i dość się nad niemi zastanowić, ku ustrzeżeniu złych skutków, które za sobą ciągnie; możnaby jeszcze i to dodać, iż cokolwiek złego zdarzyć się może, jej przypisać należy. Nad niektóremi zastanowić się nic zawadzi, a te mniej uważane pospolicie bywają.
Zbyt się w sobie zakochać, jestto sobie jedynie dobrego życzyć, jestto swojej szczęśliwości tak szukać, iżby, jej, bez względu na cudzą dolegliwość, starać się nabyć; jestto zamknąć oczy na wszystkie inne względy, a w ten się tylko jeden wdać, który nam dogodzić może, w nim się zanurzyć i zasklepić. Jakież stąd skutki wyniknąć mogą? Nie inne nad te, iż się stajemy nieprzyjaciółmi towarzyskiej społeczności, a zatem rodzaju ludzkiego. Cóż zatem następuje? Jedno z dwojga, iż albo działania nasze skryte będą, tojest, ślepi ci co na nas patrzą; albo jeżeli widzieć będą, co czynimy, obruszą się na wspólnego nieprzyjaciela. Wystarczymyż tej walce? i sama nawet miłość nasza własna choćby w najostateczniejszem natężeniu, tego nam przyznać nie może. Zamiast więc nadania szczęśliwości zwraca od niej, i przeciwnym istności swojej skutkiem, narażać będzie na to, czego się obawiać każe.
Nieznany był w dawnych słownikach wyraz Egoizmu, i jeszcześmy go Słowianie po naszemu nie ochrzcili, aleśmy sobie przyswoili rzecz czyniąc, przez zawarcie się w sobie, czczem już tylko nazwiskiem religią, ojczyznę, przyjaźń, wdzięczność, powinowactwo, bo to jedno za drugiem koniecznie iść musi. Jeżeli jednak na nowy wyraz zdobyć się godzi, egoizm samolubstwem przezwać należy. Ci których zdumiało uprzedzenie wielkimi nazwało, pierwszymi byli mistrzami w tym kunszcie; co oni szczęśliwem na nieszczęście rodzaju ludzkiego zdarzeniem udziałali ogromnie, dobre ich ucznie klecą pocichu, i stąd już owe społeczeństwa, towarzystwa, skojarzenia wzajemne, ku wspólnemu użytkowi wiodące, towarzystwa, instynktem, że tak rzekę, przyrodzenia złączone, zdają się być ludziom teraźniejszego wieku nieprzyzwoite.
Łagodząc wyraz, powiedziałem, iż zdają się być, i to czynię nie bez przyczyny, bo o rodzaju ludzkim rozpaczać nie należy; a gdyby się rozpaczało, próżne byłoby powstanie przeciw zdrożnościom. Jak więc powiadają lekarze, iż trucizna skorpijonowego jadu, przyłożeniem jad zadającego, wyprowadza się, tak miłość własną nią samą leczyć należy. Wykorzenić jej niepodobna i nie należy, ale zdrożności jej uleczyć można : do tego iżby dojść, zastanowić się nad tem potrzeba, co ona w nas działa, i do czego działając przywodzi.
Jeden z najgorszych skutków miłości własnej jest, iż wmawia w nas przymiot bystrego dociekania w poznawaniu rzeczy niezawodnem. i w tym przesądzie każe się na siebie ustawicznie zapatrywać. Widok natenczas który nam się okazuje, wszystkie inne w dobroci i kształcie przewyższa, i tak się oczom przymila, iż je oderwać od niego trudno. Stosujemy więc do siebie ów wyraz mędrców : Poznaj się na sobie; a widząc się doskonałymi, wielbim dawców wyroku, który rozkosznie pochlebiając, utwierdza nas w powziętem mniemaniu o doskonałości naszej. Co więc było powiedziane ku upokorzeniu, myśmy stąd wstęp do przymnożenia dumy własnej wynaleźli.
Taż sama bystrość, niby nam własna, zwrócona na drugich, przeciwnym sposobem w nas działa; nic znajduje w drugich dobroci w nas znalezionej, a choć niekiedy ta dobroć jest tak jawna i oczywista, iż jej wręcz zaprzeczyć nie może, słabi ją i zmniejsza przez wszelkie sposoby; a jej wówczas działanie podobne jest do owych szkieł kolorowych, przez które patrząc, każda rzecz nie w swoim kształcie okazuje się, ale tak, jak ją szkło okazuje. Przyrównywają także takowe zapatrywanie się do szkieł zwiększających, i tych które zmniejszają. Obadwa na nas zwrócone, zwiększają cnoty, zmniejszają zdrożności, na drugich działając opacznie, czynią złe ogromnem, a szczupłą dobroć. Powtarzamy naówczas z wewnętrznem radości uczuciem, względem drugich, owę maxymę mędrców, wyżej wspomnioną, ażeby się inni poznając uznawali, jak wielka między nimi, a nami różnica.
Zły skutek wewnętrznego działania miłości własnej i ten bywa, iż zbytnie uprzedzeni o naszej wartości, sami od siebie w każdej okoliczności zasięgnąć chcemy rady, a gardzimy tymi, którychby wiadomość i doświadczenie mogło nas oświecić. Próżno więc narzekamy na zawiedzione nadzieje, które po większej części, dla tego się nie spełniają, iż możność naszę przechodzą.
Niespokojność wewnętrzna, najdotkliwszy stan człowieka, zwyczajnym jest podziałem zbytecznie ujętych miłością własną. Tak się z uprzedzonego poznania siebie górnie cenią, iż żadna nagroda ich wartości nie dostarcza. Braknie im więc zawsze, choćby najwięcej posiadali, bo więcej, według mniemania swojego, miećby powinni, niż mają. Dostojność choćby i najwyższa upokorzeniem jest dla nich, tym większem, iż w inszych ją dzierżeniu widząc, niesposobnych do piastowania jej wyroku swego, uznają.
Pospolicie ci, którzy takową zdrożnością są ujęci, do niej się nie przyznawają, i kryją przed drugimi to wszystko, coby ich wydać mogło. Skąpy, lubo chciwość swoję nazywa przezornością i roztropnem umiarkowaniem, gotów nawet okazać się szczodrobliwym, byleby się tem, czem jest, nie objawił. Używając tegoż fortelu w zle naśladowanej niekiedy pokorze, w niejże samej okazują przywarę, tak jak ów Dyogenes depcący w kobiercach dumę Platonową, innym, jak mówił Platon, dumy rodzajem.
Nic bardziej samolubów nie oznacza, jak ustawiczne o sobie mówienie. Rozumieją, iż tak inni nimi, jak oni sobą, są zaprzątnieni tak więc naciągają, choćby najpotoczniejsze rozmowy, iż każda na tem kończyć się