Strona:Dyplomacja Stanów Zjednoczonych (XVIII-XIX w.).pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Doktryna Monroego wychodził z założenia, iż Ameryka jest czymś w rodzaju Nowego Świata, różniącego się od Europy, i w związku z tym zasady systemu politycznego i dyplomacji europejskiej nie mogą być stosowane przez Stany Zjednoczone, a tym bardziej narzucane państwom na półkuli zachodniej. O sprawach doktryny Monroego szeroko traktuje odrębny rozdział niniejszej książki. W tym miejscu interesuje mnie jedynie pytanie, czy genezy tej myśli musimy doszukiwać się w okresie kolonialnym.
Max Savelle w cytowanym już eseju daje na to odpowiedź zdecydowanie pozytywną. Już w 1532 r. Francisco de Vittoria głosił zasadę nienaruszalności Ameryki[1]. Oczywiście jego argumenty były całkowicie odmienne od tych, którymi posługiwał się później Monroe. Vittoria uważał, że Indianie stworzyli w Ameryce odrębną cywilizację, którą należy uszanować, a nie niszczyć, są prawowitymi właścicielami ziemi, której nie wolno im zabierać. Monroe wychodził oczywiście z zupełnie innego założenia, że istnieje skolonizowana przez Europejczyków Ameryka, która na tyle jednak różni się od Europy i ma tak odmienne interesy od mocarstw europejskich, że wszelkie próby rozciągnięcia nad Ameryką Północną kontroli europejskiej mogą być niebezpieczne dla obu Ameryk.
Ze strony mocarstw europejskich również można było zaobserwować przejawy poglądu o istnieniu dwóch sfer na świecie: sfery europejskiej i sfery kolonialnej. Doszukiwać się tego można w układzie anglo-hiszpańskim w 1604 r., jak również w anglo-francuskim z 1686 r. W tym ostatnim m. in. stwierdzono (artykuł XVII), że konflikt między francuskimi i angielskimi koloniami w Ameryce nie będzie przyczyną wojny między obu krajami w Europie. Artykuł XVIII tego układu stwierdzał, że wojna pomiędzy Anglią i Francją nie stanowi powodu do takiej samej wojny między posiadłościami obu państw w Ameryce.
Podobnie przedstawiała się sprawa w układzie hiszpańsko-portugalskim z 1750 r. W wypadku wojny między obu krajami ich kolonie na półkuli zachodniej miały zachować neutralność. Układ ten szedł o wiele dalej i stwierdzał, że jeżeli jedna strona zawrze sojusz z trzecim państwem, nie pozwoli na użycie posiadłości na półkuli zachodniej jako bazy dla operacji wojennych. Tak więc dyplomacja hiszpańska i portugalska wychodziły z założenia, że bezpośredni konflikt między tymi krajami nie powinien naruszać status quo w Ameryce.

Kiedy Stany Zjednoczone ogłosiły swoją niepodległość, liczył się poniekąd z istnieniem owych dwóch sfer, uznając jednak, że ich kraj ma decydujący głos w sprawach obszarów Ameryki Północnej, będących jeszcze w posiadaniu Wielkiej Brytanii. James Monroe w 1823 r. zrobił jeszcze jeden krok dalej, gdy uznał całą półkulę zachodnią za sferę zainteresowań Stanów

  1. F. de Vittoria, De Indie et de Jure Belli Reflectiones w: J. Brown (ed.), The Classics of International Law, Washington 1917, s. 128.