Strona:Drugie życie doktora Murka (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/297

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jednakże nazajutrz myśl ta nie dawała mu spokoju. Ostatecznie był żonaty pod fałszywem nazwiskiem. W swoich prawdziwych dokumentach figurował jako kawaler. Zatem rzecz formalnie była do przeprowadzenia. Jednak popełniłby szaleństwo, pakując się w tak poważne komplikacje. Czyż nie po to wyrzekł się najbliższej sobie istoty, czyż nie postąpił z nią najplugawiej, w tym jedynie celu, by zapewnić sobie beztroskie, proste i wygodne życie! Czyż poto brnął z jednego łajdactwa w drugie, by teraz narażać się na nowe trudności, by zastawiać nowe pułapki na siebie?... I poco?.. Podeptał własne uczucia, a teraz ma roztkliwiać się nad cudzemi?...
— Nie, nie! Nonsens! — przekonywał siebie.
Gdy jednak wieczorem znalazł się u Miki, gdy patrzył na jej wychudłą twarz, na bezkrwiste wargi, na bolesny uśmiech niebieskich oczu, ściskało mu się serce i mimowoli raz po raz wracał do niedorzecznej koncepcji.
W dwa dni potem spotkał u Miki panią Lipczyńską i doktora Boruckiego, ginekologa, który wstąpił tu zarówno jako lekarz, jak i po przyjaźni. Wyszli razem. Borucki bez ogródek powiedział im, że stan Miki bardzo mu się nie podoba. Poród może być katastrofą zarówno dla matki, jak i dla dziecka. Szukać ratunku jego zdaniem należało tylko w doprowadzeniu psychiki pacjentki do jakiegoś, bodaj względnego spokoju, do równowagi.
— Brak snu, apetytu, migrena, nerwica żołądka — mówił, — wszystko to wycieńcza jej organizm i staje się coraz groźniejsze. A wszystko ma źródło w stanie jej nerwów. No, nie dziwię się. Ale gdybym dostał w ręce tamtego łobuza... Do stu djabłów!
Zatrzymał się, wybałuszył oczy i potrząsnął wielkiemi pięściami. Gdy już siedzieli w tramwaju, westchnął:
— Zresztą, może to i lepiej... Ciężki jest w naszem społeczeństwie los nieślubnej matki i nieślubnego dziecka...