Strona:Drugie życie doktora Murka (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/274

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nazajutrz wyglądała jak po przebyciu ciężkiej choroby i z największym wysiłkiem zdobywała się na uśmiech w odpowiedzi na żarciki ojca. Wieczorem dostała gorączki, nie powiedziała jednak o tem nikomu, a bojąc się zrazić męża, nie odmówiła mu drugiej wspólnej nocy.
W trzy dni później zemdlała na schodach i wtedy dopiero zrobił się alarm. Sprowadzeni z Warszawy najwybitniejsi ginekolodzy stwierdzili poważną i niebezpieczną chorobę. Jeden z nich wręcz nawymyślał Murkowi za „brutalność i bezwzględność, która może pociągnąć nieobliczalne za sobą skutki“.
Po dwuch tygodniach okazało się, że operacja jest nieunikniona. Jeżeli Tunka broniła się przed nią, to nie z obawy o życie, lecz dlatego, że zakomunikowano jej, że nigdy już nie będzie miała dzieci. Mąż przyjął tę wiadomość z ponurą rezygnacją. Tylko wieczorem zrobił pani Czabanowej gburowatą uwagę, że jej obowiązkiem było pouczyć córkę przed ślubem o sprawach, o których ta powinna była wiedzieć. Czaban przyznał zięciowi rację, chociaż miał doń trochę żalu.
Po operacji Tunka szybko wracała do zdrowia. Murek jednak prawie jej nie widywał. Właśnie kończono przygotowania do uroczystego otwarcia uzdrowiska i kasyna, a w związku z tem zajęty był od świtu do nocy. Termin musiał być dotrzymany i z tego względu, że pieniądze były już wyczerpane i tylko ruszenie rulety połączone z napływem kuracjuszów mogło wyciągnąć Medanę z poważnych kłopotów.
Odbyło się wreszcie poświęcenie i otwarcie naraz całej Medany. Zjazd był ogromny, podziw ogólny. Pierwsze tygodnie funkcjonowania przedsięwzięcia nie zawiodły nadziei. Frekwencja wciąż wzrastała. W hotelu wszystkie pokoje były zajęte, w poszczególnych sanatorjach prawie wszystkie, prywatnie prowadzone pensjonaty robiły koko-