Strona:Drugie życie doktora Murka (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tował się przecie, że przy oświadczynach, chociażby mimochodem należało wspomnieć, jeżeli nie o miłości, to przynajmniej jakoś ogólnikowo o uczuciach. Bez obsłonek byłaby to już tylko transakcja, w której dla Tunki przypadała rola objektu, objektu gwarantującego jej ojcu wierność spólnika, a jej mężowi gruby posag.
— A jej? — zapytał siebie. — Może spokój i dostatek, no, i męża, dla którego zawsze pozostanie tak obojętna, jak i on dla niej.
W czem innem jednak było coś wstrętnego: w tem, że transakcję ona właśnie musiała przypłacić swojem ciałem. Nie przypuszczał, by jako mężczyzna był dla niej odrażający, ale przecie nie był też pożądany.
Mimowoli podniósł oczy. Nie mogła uchodzić za piękną ale niewątpliwie była dość ładna, by stać się pożądaną, by spotkać człowieka, który zapragnie jej pocałunków, dotyku jej rąk, przyspieszonego tętna jej serca. Tak, jak on kiedyś pragnął Niry, a teraz pragnie Arletki...
Było to głupie i śmieszne, lecz czułby się uszczęśliwiony, gdyby Tunka odrzuciła jego ofertę. Ona jednak po długim namyśle spojrzała mu poważnie w oczy i powiedziała:
— Spodziewałam się tego i zgadzam się. Ale chcę, by pan przedtem, zanim moją zgodę przyjmie do wiadomości, usłyszał dlaczego zgadzam się zostać pańską żoną.
— Słucham panią — bąknął zaskoczony jej tonem.
— Pan wie, że go nie kocham. Myli się pan jednak, sądząc, że o mojem postanowieniu zadecydowało życzenie ojca. Jestem do rodziców bardzo przywiązana, nie zdobyłabym się jednak na poświęcenie całego swego życia dla interesów ojca. Nie wiem, czy dla pana małżeństwo ze mną będzie tylko nowym interesem. Ja traktuję je trochę inaczej. Oczywiście, wychodząc za pana, czynię to z rozsądku. Ale nie należy rozsądku identyfikować z interesem. I chcę, by pan to zrozumiał.