Strona:Drugie życie doktora Murka (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ki. Poto przecie przyjechał. A matka jej, głupia jak wszystkie matki, jeszcze mu nadskakuje. Nie jest wykluczone, że oficerek dybie też na posag, ale tymczasem nie marnuje okazji. Jest zwykłą świnią. Gdyby mu to powiedzieć, no, wówczas oburzyłby się i zażądał pewno pojedynku. Oto jest sekret ich rządów nad światem: bezczelność, tupet. Oni wszyscy z tak zwanych wyższych sfer brak etyki umieją pokrywać szlachetnem oburzeniem. A te puszczające się panny udawaniem cnoty.
Zaklął i złamał gałązkę klonu, zwisającą nad ławką. Tunka mu nigdy nie podobała się. Teraz jednak nabrał do niej wstrętu. Tak, stokroć, tysiąckroć wolał Arletkę.
Tu jednak zastanowił się: zawsze ją wolał i przecie zajął się Czabanówną, nie pod wpływem jakichkolwiek uczuć, czy pociągu fizycznego, czy szacunku, lecz jedynie i wyłącznie dla pieniędzy jej ojca.
Ta refleksja otrzeźwiła go szybko. Cóż go w gruncie rzeczy mogła obchodzić moralność tej dziewczyny! Niechże robi, co się jej podoba! Z tym oficerkiem, czy innym. Nie wynika stąd jednak bynajmniej, by miał rezygnować z otrzymania jej posagu. I pod tym względem obecność porucznika przy Tunce była niebezpieczna.
— Muszę go odsadzić — postanowił Murek i setki projektów zaczęły mu się snuć po głowie.
Ból w nodze minął pannie Tunce do wieczora o tyle, że mogła zejść na kolację. Szułowski siedział przy stole obok niej i początkowo spoglądał na Murka dość niechętnie, lecz widząc z jego sposobu zachowania się, że nie żywi urazy o ów przytyk kawaleryjski, traktował go z sympatją. Rozmowa była ogólna i wkrótce zeszła na tematy okultystyczne. Jedna z pań zaczęła atakować Murka, by opowiedział cokolwiek ze swych, niewątpliwie fascynujących doświadczeń. Jemu nie sprawiło to większej trudności, przytoczył kilka eksperymentów, znanych z książek, napomknął o spirytyz-