Przejdź do zawartości

Strona:Dr Murek zredukowany (Tadeusz Dołęga-Mostowicz).djvu/258

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

śmy się widzieli i kiedy to było, ale powiem dopiero wtedy, gdy uznam to za stosowne.
— Ale jeszcze przed moją śmiercią? — zrobił płaczliwą minę.
— Napewno — skinęła głową. — I przekonam się, czy pan ma męski charakter, czy będzie pan mnie nudził pytaniami, albo starał się dowiedzieć od kogoś innego, czy lojalnie zaczeka pan na moje osobiste rewelacje.
Pomimo solennej obietnicy Murek nie mógł przestać o tem myśleć i napróżno łamał sobie głowę.
Mika umiejętnie skierowała rozmowę na inne tematy: Murek ani się spostrzegł, jak zaczął jej opowiadać o swojej przeszłości, o ohydnej intrydze, przez którą został zredukowany w magistracie, o stopniowem staczaniu się w coraz gorszą nędzę, o beznadziejnej miłości do narzeczonej, której nie może zapewnić nawet najskromniejszego domu, o bezowocnych wysiłkach w celu znalezienia jakiejkolwiek posady.
Panienka słuchała z nieukrywanem przejęciem, wypytywała o szczegóły i często jej głos stawał się drżący, a oczy wilgotniały.
— To nie może tak być, nie może! Jest sposób. Napisać do Prezydenta.
— Co napisać?...
— Wszystko! Wszystko tak, jak pan mi to przed chwilą opowiedział. I prosić o rehabilitację, o sprawiedliwość, o powrót na dawne stanowisko, albo o nowe. To jest niepodobieństwo, by głowa państwa, by zwierzchnik najwyższy pozostawił to bez rozpatrzenia! Jestem przekonana, że to pomoże.
Murek zastanowił się i westchnął:
— A no, może i ma pani rację. Spróbuję.
— Niech pan to napisze, ale obszernie, z nazwiskami,