Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i w taniec zaprasza. Wybrany, jedną ręką bierze kwiaty, drugą za dłoń leciuchno ujmuje tancerkę, i wszyscy idą w jeden pląs posuwisty, wpół pasterski, a wpół rycerski.
Takie oddawanie wieńców, (podobne dzisiejszemu wybieraniu kawalerów przez damy w Mazurze), było zazwyczaj przyjmowane od mężczyzn, jako przelotna towarzyska uprzejmość, ale Pan Kaźmiérz dzisiaj przyjął tę rzecz inaczéj. Kiedy Hedwiga, wesoła i rozbawiona, podbiegła ku niemu i z uśmiéchem podała mu kwiaty, on wziął je bez uśmiéchu, i rzekł uroczyście:
— A więc Wacpanna oddajesz mi swój wieniec? Biorę go, i przed Bogiem przysięgam ci wierność. Ale i ty takoż mi przysięgnij.
Zmieszana niespodzianém zagadnieniem, podchwycona i jakby ubezwładniona czarem jego woli, sama prawie niewiedziała jak się to stało, ale złożyła ręce i wyrzekła:
— Przysięgam przed Bogiem, że niczyją żoną nie będę, jeno Waszmościną.
— A! Tak to dobrze! — Zawołał, i przycisnąwszy ją do bijących piersi, puścił się z nią w jakiś taniec szalony, w którym już niewiedziała na jakim jest świecie, czy to sen czarodziejski, czy to już raj po śmierci? W duszy tylko powtarzała sobie ciągle:
— Ach jeszcze! Jeszcze!.... Daj Boże tak na wieki!
Nagle stanął, i drgającym głosem szepnął:
— Życie moje! Chciałbym ci cóś powiedzieć, ale boję się.....