Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Jeszcze niewiem..... już moja w tém głowa..... jeno Waszmość nie turbuj się napróżno, ale bacz pilnie, i jak tylko Pan Schultz się wyniesie, wtenże moment suń do attaku.
To rzekłszy, pani Flora sama przesunęła się przez całą salę, dla naocznego sprawdzenia, czy Pau Majster istotnie się wynosi?
Zastała go już na tarasie, kończącego przyciszoną rozmowę z Korneliusem.
— Tedy — szeptał — nie spuścisz jéj z oka. Ja więcéj na ciebie rachuję, niż na wszystkie babskie protekcye. Ty mędrszy niżeli ja myślał. No, a teraz — ciągnął daléj, sięgając do kieszeni — oto masz klucz od mojego domu. Weź go, bo ja nie chcę abyście się długo dobijali. Szpetnie to dla frajleiny stać po nocy na beischlagu, i czekać jak jaka żebraczka.
— Guttenacht Frau. — Dodał, zwracając się do Pani Flory. — Jużem ja Hedwidze przykazał aby się Wacpani pokornie trzymała, i w jéj zacnéj kompanii doma powracała. Po co ja pił to piwsko, może mi ono zaszkodziło?
Tu szczelnie płaszcz zapiął, oparł się na ramieniu pacholika, który w drugiém ręku miał zapaloną pochodnię, i stękając i utykając, puścił się w drogę dość nużącą, bo Dom Bursztynowy był na jednéj z oddaleńszych ulic.



Stanął jednak w końcu przed swojemi drzwiami, zkąd pachołka zaraz na powrót odesłał do