Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

naszego przyłożyć się szczęścia i pomyślności. Moją siostrę, która pana tak lubi, Jakóba i Pawła wszystkich byś uszczęśliwił. Posłuchaj mojej rady przyjacielu i nie oddalaj się, pozostań z nami.
Moutier niezmiernie wzruszony, chciał odpowiedzieć, lecz przeszkodził mu generał, który znudzony samotnością w swoim numerze, już od kilku chwil wszedł do pokoju i nie widzialny przez nikogo, zbliżył się do obojga rozmawiających. Wziął on za rękę Elfy, a wkładając w rękę Moutier, dodał:
— Otóż ja chcę was oboje połączyć ze sobą. Do licha, któżby ośmielił się dać odkosza mojemu wybawcy? Ofiaruję mu 20 tysięcy franków i spodziewam się, że nie będziecie się opierać mojemu upragnionemu życzeniu.
— Drogi panie generale, rzekł Moutier, nie mogę przyjąć tak olbrzymiej sumy, bo nie mam zupełnie do tego prawa.
— Żadnego prawa? zawołał generał. Masz do niej takie samo prawo jak ja, mój przyjacielu, bo czyliż mógłbym posiadać jeszcze ten majątek bez twojej pomocy? Mówisz, że to olbrzymia suma. Czyliż moja osoba nie warta 10 tysięcy franków? Alboż nie uratowałeś mi dwukrotnie życia? Wszak dwa razy po 10 tysięcy, czyni 20 tysięcy franków. Czy ośmielisz się twierdzić, że się za wiele oceniam i że tyle nie jestem wart? Do pioruna. Przecież człowiek ma także