Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/221

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Naprzód tedy podpisała Elfy, potem Moutier, nakoniec generał, za nim zamieściła swój podpis pani Blidot, proboszcz, Jakób, Paweł, Derigny i reszta obecnych aktowi świadków. Skoro każdy złożył podpis już to krzyżem, już to pisząc całe nazwisko, generał zaprosił obecnych na obiad do Gospody pod Aniołem Stróżem. Pani Blidot zadrżała od stóp do głowy. Jakim sposobem objadować bez objadu, siedzieć przy stole, bez stolika i potraw.
— Generale, odezwała się czyby nie lepiej było jeść obiad tutaj, tutaj tak ładnie, tak przyjemnie.
— Bynajmniej, zjemy obiad u siebie, rzekł generał uśmiechając się złośliwie. Czyliż pani nie widzisz z jaką niecierpliwością Elfy i Moutier chcieliby dostać się do nowej swojej posiadłości! Dalej w drogę moi państwo.
Generał zeszedł z tarasu prowadząc pod rękę panią Blidot, za nimi szli także pod rękę Elfy z p. Moutier i reszta towarzystwa. Jakób i Paweł biegli naprzód jakby laufry i pierwsi też przybyli do Gospody pod Aniołem Stróżem, wydając okrzyki radości bez końca. Wejście do domu zdobiły wazony z pomarańczowemi drzewami i kwiatami, sala była obitą niebieską materyą, jak równie i kuchnia; ustawiono stoły aż w dwóch salach.
Generał prosił aby wszyscy zaproszeni zajęli swoje miejsca, on, Elfy i Moutier usiedli