Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

fatalnej sprawie. Nie widzę tu jednak innego punktu wyjścia jak natychmiast oddalić ztąd Piotrka.
— Oddalić? Wysłać? Ale do kogo? Do jakiego miejsca? Zawołał Moutier.
— Moja służąca odprowadzi go do swego brata, do żandarma w Dormfront. Tam będzie pod dobrą i czujną kontrolą, my zaś objaśnimy go, że chłopiec jest jakby rzeczywiście aresztowany. Czy nie raczyłbyś pan zawołać tu mojej gospodyni?
Moutier właśnie chciał odpowiedzieć, gdy nagle dał się słyszeć krzyk, z towarzyszeniem dziwnego wycia. Wybiegł tedy z pokoju, ale drzwi do sali, przez którą przechodził były zamknięte, na klucz.
— Zabijają moją poczciwą gospodynię, rzekł proboszcz.
— Potrzeba tam dostać się koniecznie, za jaką bądź cenę, dodał Moutier.
Chciał wysadzić drzwi, ale to było niepodobieństwem; drzwi oparły się bo były zrobione z dębowego drzewa; zasuwa zaś z mocnego, kutego żelaza; nadaremnie silił się i uderzał z całej mocy. Wycia ponowiły się, ale były coraz słabsze.
— Przez okno! krzyknął Moutier.
I przy tych słowach, wybiegł na podwórze, wytłukł szybę, otworzył zasuwki okna, wskoczył do izby i ujrzał człowieka, którego nie poznał w pierwszej chwili, okładającego wielkim batem