Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/110

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szwagra, bobym się w tej chwili z panią Blidot ożenił.
Moutier nie mógł powstrzymać się od śmiechu, na myśl, że stary generał z białemi jak śnieg włosami, czerwoną, pucałowatą twarzą i olbrzymiej korpulencyi, mógłby zostać jego szwagrem. Generał był w jak najlepszym humorze, obaj się też szczerze uśmiali a do tego tak serdecznie i tak głośno, że w jednej chwili do pokoju wbiegła pani Blidot, Elfy i dwaj chłopcy. Zdjęci prawdziwym podziwem zatrzymali się na progu, bo rzeczywiście widok to był niezwykły. Generał aż się przewracał po kanapie, tak śmiał się nieustannie a Moutier aż się wesprzeć musiał na stoliku, na którym leżały biżuterye i kupy złota.
Generał wnet zerwał się mówiąc:
— Śmiejemy się, ponieważ... ha! ha! ha! moja dobra pani Blidot... ha! ha! ha! bo mógłbym... ha! ha ! ha! zostać szwagrem Moutier... ha ! ha ! ha! zaślubiając panią, pani Blidot. ha! ha! ha!
— Mnie zaślubić! zawołała Blidot! ha! ha! ha! A to byłoby komiczne... ha! ha! ha!
Elfy zaledwie usłyszała ostatnie wyrazy generała, równie śmiać się zaczęła i za jej też przykładem poszły i dzieci... Wesołe ha! ha! ha! długi czas rozlegało się w pokoju generała.
Generał pierwszy uspokoił się, tylko Moutier i Elfy, śmiali się jeszcze, skoro tylko spojrzeli na generała; w końcu sprawiło mu to pe-