Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Gromadzili się ciągle goście już to na obiad już tylko na przekąskę. Jakób miał dzisiaj zupełnie wolny dzień od lekcyi, posługiwał więc do stołu i oprócz pochwał gości, otrzymał także i pieniężne datki.
Paweł nie odstępował go ani na chwalę, natomiast generał mięszał się do rozmowy obecnych gości, to też któryś z nich, biorąc go za handlarza bydła, zapytał:
— Zapewne mógłbym się dowiedzieć od pana po czemu sprzedają woły na targu?
— Bardzo tanio, odparł spokojnie generał.
— Wieleż za funt?
— Dwa do trzech franków, odpowiada generał, nie mający w tym względzie najmniejszego wyobrażenia.
— I to pan nazywasz tanio! zawołał obcy. Do pioruna! Widocznie pan jesteś bardzo wymagającym. Ja przez całe życie nie słyszałem o podobnych cenach. Chyba, że pan żartujesz sobie ze mnie?
— A broń Boże, zanadto wysoko cenię pańską osobę, odpowiedział mniemany handlarz bydłem.
Nie zwracając uwagi na ostatnią apostrofę generała, podróżny zajął się swym obiadem, z ukosa tylko poglądając na generała, który taką poważną i dumną przybrał minę, iż nie śmiał się z nim spierać. Po ukończeniu obiadu, generał poprosił gospodyni, aby przyniosła dwie fili-