Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
PIEŚŃ IX.

Gdy ujrzał Wódz mój, że z jego kłopotem

Na twarz mi wpełzła blada bezotucha,
Smiałość na lica przywołał z powrotem,

Stanął i czekał jak człowiek co słucha,

Bo najbystrzejszy wzrok tam nie przebrodzi
Z dymu i mgławic czarnego wańtucha.

»Ten nowy szkopuł zwalczyć nam się godzi«,

Szepnął, »a gdy nie... czekać zmiłowania;
Jakże mi dłuży się, że nie nadchodzi!«

10 
Snadniem ja dostrzegł, że początek zdania

Myśl doufniejszą niźli reszta mieści,
Tak, że z nich razem sprzeczność się wyłania.

13 
To też strach na mnie padł od nowej wieści:

Ze strzępów mowy, niepewny co znaczą,
Możem dobywał nazbyt groźnej treści.

16 
»Zstąpił-li w smutną tę jamę ślimaczą

Kto z duchów, które pierwszy stopień winy
Pragnieniem nieba beznadziejnem płaczą?«

19 
Tak pytam, a Wódz: »Sród naszej drużyny

Niewielu tylko wolność otrzymało
Deptać te oto podziemne ścieżyny.

22 
Raz ja tę podróż odprawiłem całą,

Gdy prośbą dzikiej Erykto[1] zaklęty,
Co była zdolna wskrzeszać trupie ciało,

25 
Wnet potem, kiedym zzuł doczesne szczęty,

Wstąpiwszy tutaj, zabrałem tajemnie
Ducha, co w kręgu Judy był zamknięty[2].


  1. Erykto, czarownica tessalska, o której mówi Lukan w VI p. Farsalii. Miała posiadać tajemnicę odwoływania dusz w ciała zmarłe i od nich dowiadywać się o przyszłości.
  2. zabrałem tajemnie Ducha, co w kręgu Judy był zamknięty. Żaden komentator nie odgadł, coby to była za dusza, którą Wirgiljusz miał wynieść z kręgu Giudekki.