Strona:Dante Alighieri - Boska komedja (tłum. Porębowicz).djvu/653

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
22 
Ten, co od świata najgłębszej cysterny

Dotąd, gdzie oczom widne rzeczy wieczne,
Żywota duchów zwiedził kraj niezmierny,

25 
O siły oto błaga dostateczne,

Aby mógł zrzucić kryjącą zasłonę
Tu, gdzie zbawienie znajdzie ostateczne.

28 
Żądzą zjawienia mniej dla siebie płonę

Niźli dla niego: błagam, niech cię wzruszą
I niech nie będą prośby moje płone.

31 
Mgły doczesności niech się w nim rozprószą,

— To mu u Boga sprawi twa wymowa —
I szczytna rozkosz niech błyśnie przed duszą.

34 
Jeszcze cię o to proszę, o Królowa,

Za której wolą idzie czyn w pokłonie,
Niech po zjawieniu zmysły swe zachowa.

37 
Stłum namiętności ludzkie w jego łonie;

Patrz, Beatrycze śród świętego wiana
Dla mej poparcia prośby składa dłonie«.

40 
Jej drogie oczy, ulubieńce Pana,

Utkwione w mówcę zaraz znać mi dały,
Że korna prośba była wysłuchana.

43 
I znów je zwraca do wieczystej Chwały,

— Ani się może pomieścić w rozumie,
By mógł stworzenia wzrok być taki śmiały.

46 
A ja w tej chwili już pewny, że tu mię

Cel ostateczny mych tęsknot nie minie,
Żar pragnień w sercu przyciszam i tłumię[1].

49 
Bernard uśmiechnie się do mnie i skinie,

Bym patrzał w górę; lecz mię już nie wspiera
Znak cudzy; własnym popędem tak czynię.


  1. Żar pragnień w sercu przyciszam. Przedziwny moment ukojenia jeszcze przed dopięciem najwyższej rozkoszy, odmiennie od żądz ziemskich, które nawet nasycone pozostawiają po sobie tęsknotę.