Strona:D. M. Mereżkowski - Zmartwychwstanie Bogów.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

obraz, zatytułowany: „Wszelki duch Pana Boga chwali“. Nagle za oknem usłyszał gruchanie, szelest skrzydeł. Eutych wiedział, że jego sąsiadka, młoda żona piekarza, hoduje gołębie. Przyglądał się jej nieraz z ukrycia. I oto ujrzał ją w oknie wśród bzów i jaśminów. Z otwartego stanika wyłaniała się szyja biała, okrągła. Twarz była różowa i włosy jasne.
Eutych spojrzał na to nęcące zjawisko i nie mógł oczu oderwać. Piekarka uśmiechnęła się do niego, mimowoli odpowiedział jej uśmiechem, ale w tejże chwili przypomniał sobie, że kobieta jest wcieleniem szatana, że należy unikać jej przynęt, i że stokroć lepiej dostać gorączki trawiącej, niż posiąść jedną z takich istot, albowiem gorączka wymorduje człowieka, ale go opuści, wówczas gdy kobieta, upatrzywszy sobie ofiarę, pastwić się będzie nad nią do śmierci.
Eutych, przypomniawszy to sobie w porę, zasiadł do roboty i namalował męczenniczkę złotowłosą, bardzo podobną do piekarki.
Wtem rozległy się głosy na schodach. Do pokoiku wszedł Błażej, stary tłómacz ambasady, a za nim właściciel domu, Leonard i Francesco Melzi. Gdy Błażej wytłómaczył Eutychowi, że goście pragną zwiedzić jego pracownię, ten zawstydził się, jak gdyby go złapano na złym uczynku. Stanął na boku zasępiony, ze spuszczonemi oczyma, spoglądając z ukradka na wielkiego mistrza.
Zdało mu się, że już tę twarz gdzieś widział — tak, była dziwnie podobna do oblicza proroka Eljasza, na jednym z obrazów w kościele w Ugliczu.
Obejrzawszy przybory malutkiej pracowni, zwłaszcza mikroskopijne pędzelki, Leonard zwrócił uwagę na obraz z napisem: „Wszelki duch Pana Boga chwali“.
Błażej tłómaczył go, jak mógł, ale mistrz sam zrozumiał temat i był zdumiony głębokością pomysłu. Oglądał też ciekawie „Podręcznik sztuki obrazkowej“. Był to wielki rękopis, illustrowany na marginesach ołówkiem lub czerwonym atramentem.
Leonard widział niedokładność rysunku, nieumiejętność oddania świateł i cieni, odtworzenia perspektywy, nieznajomość anatomii, ale jednocześnie zachwycał się odczuciem piękna i potęgą wiary.