Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Raz ujrzał we śnie ojca swego, Konstantyna Wielkiego, trzymającego na ręku dziecię silne i złośliwe. Konstancyusz wziął dziecię, posadził na prawej ręce, usiłując utrzymać w lewej olbrzymią kulę krzyształową. Złe dziecko popchnęło kulę, która spadła i stłukła się, a ostre igły rozbitego szkła z niewypowiedzianym bólem wpiły się w ciało Konstancyusza, w jego mózg, oczy, serce, błyszczały, dzwoniły, kruszyły się i piekły.
Cesarz obudził się przelękły, zimnym potem oblany; radził się czarownic, magów słynnych, dogadywaczy snów.
Do Antyochii ściągano wojska w przewidywaniu wyprawy przeciw Julianowi. Chwilami, po długiem odrętwieniu, opanowywała cesarza nieprzeparta potrzeba czynu. Większość dworaków uważała ten pośpiech za nieroztropność i zwierzała sobie wzajemnie obawy co do stanu umysłu monarchy.
Jesień zbliżała się ku końcowi, gdy opuścił Antyochię.
W południe, na gościńcu, o trzy tysiące kroków od miasta, w pobliżu wioski Hippocefale, cesarz ujrzał pokaleczony trup nieznanego człowieka. Ciało, zwrócone ku południowi, leżało po prawej stronie od siedzącego na koniu cesarza; głowa była oddzielona od tułowia. Cesarz pobladł i odwrócił głowę; w otoczeniu jego nikt nie przemówił słowa, ale wiedzieli wszyscy, że to złowieszcza wróżba.
W mieście Tarsus, w Cylicyi, Konstancyusz uczuł dreszcze i osłabienie, ale nie zwracał na to uwagi i nie zasięgał nawet rady lekarzy, spodziewając się, że jazda konna w pełnem słońcu po stromych górach wywoła poty i polepszenie.
Skierował się do niewielkiego miasteczka Mopsukreny u podnóża gór Taurus, ostatniej stacyi u wyjścia z Cyicyi.