Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gniew opanował Juliana. Podszedł ku drzwiom, zaryglował je, następnie, zbliżywszy się do Heleny, rzekł z uśmiechem:
— Opamiętaj się, Heleno! Jestem człowiekiem, twoim mężem, nie zaś dyabłem. Sam Kościół pobłogosławił nasz związek
Im więcej jej nienawidził, tem mocniej pragnął owładnąć tą surową dziewicą. Ona przesunęła zwolna rękoma po oczach...
— Przebacz mi. Przywidziało mi się! Takeś mnie nastraszył. Julianie! Wiem przecie, że nie życzysz mi nic złego... Ale miewałam już dawniej widzenia. I teraz myślałam, że także... „On” tuła się tutaj po nocach! Widziałam go po dwakroć... mówił mi dużo złego o tobie.. Od tej chwili... boję się. „On” mi powiedział, że nosisz na twarzy piętno Kaina. O, czemu na mnie spoglądasz w ten sposób, Julianie?
Drżała, jak schwytane ptaszę, przyciskając się do ściany. Julian podszedł i porwał ją w objęcia.
— Co czynisz? Puść mnie, puść!
Próbowała krzyczeć, zawołać służącą:
— Eleuteryo! Eleuteryo!
— Kogo wołasz? Alboż nie jestem twym mężem?
Wtedy zaczęła płakać gorzko.
— Bracie mój!.. To się stać nie może. Jestem oblubienicą Chrystusa! Sądziłam, że ty...
— Oblubienica cezara rzymskiego nie może być oblubienicą Chrystusa!
— Julianie! Jeżeli wierzysz w Niego...
Zaśmiał się.
— Nienawidzę Galilejczyka
Zrobiła ostateczny wysiłek, chcąc go odtrącić, i zrozpaczona, zawołała: