Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

(Bóg, wszego świata stworzyciel,
Pan niebios, który odziewa
Dzień promieniami cudnymi,
Noce zaś sennym urokiem,
Co członki ciała znużone
Krzepi spoczynkiem do pracy,
Duszę umacnia słabnącą,
Bojaźń rozprasza i smutek...)

Prawdopodobnie Myrra wydała ostatnie tchnienie przy dźwiękach tego uroczystego hymnu. Nikt nie spostrzegł, że przestała oddychać. Życie i śmierć tęm samem były dla niej, albowiem życie jej zlało się z wiecznością nieuchwytnie i bez bólu, jak świeżość pięknego zmierzchu zlewa się z chłodem nocy.
Arsinoe pochowała Myrrę w katakumbach i własną dłoaią wyryła na płycie: „Myrrha, viris!” — Żyjesz, Myrro!
Nie płakała prawie wcale. W sercu jej zapanowała zupełna beznamiętność, pogarda dla świata i pokrewne rozpaczy postanowienie niezłomne uwierzenia w Boga, albo przynajmniej uczynienia wszystkiego, co było w jej mocy, ażeby w Niego uwierzyć. Powzięła zamiar rozdać swój majątek pomiędzy ubogich i udać się na pustynię. W tym samym dniu, w którym Arsinoe zwierzyła się z tymi projektami oburzonemu opiekunowi, otrzymała z Galii krótki list zagadkowy od cezara Juliana:
„Julian wielce szlachetnej Arsinoi — radości.
„Czy pamiętasz, o czem rozmawialiśmy w Atenach przed statuą Artemidy? Czy pamiętasz o naszem przymierzu? Wielką jest moja nienawiść, ale większą miłość. Niebawem zapewne lew otrząśnie się z oślej skóry. Tymczasem bądźmy cisi, jak gołębie, przezorni jak węże, według Jezusa Nazareńskiego!”