Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/168

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dostali się do armii rzymskiej. Północny barbarzyńca, żarłoczny a czystych obyczajów, pogardzał tchórzliwym, lubieżnym i umiarkowanym w jedzeniu i piciu Syryjczykiem. Ale drwiąc z niego, jednocześnie litował się nad nim, jak nad dzieckiem.
— Wujaszku! — szlochał Strombix.
— No, co tam znowu? Daj mi pokój.
— Czy w tym lesie są niedźwiedzie?
— Są — odparł Aragaris ponuro.
— A gdybyśmy się z którym zetknęli, co?
— Zabilibyśmy go, sprzedali skórę i przepili.
— A gdyby tak... naopak... on właśnie...
— Tchórzu! Odrazu widać, żeś chrześcijanin.
— Dlaczegóż to chrześcjanin zaraz ma być tchórzem? — obraził się Strombix.
— Sam przecie mi mówiłeś, co w waszej księdze stoi: „Jeżeli cię uderzą w lewy policzek, nadstaw prawy.”
— Tak jest, w istocie.
— Więc widzisz. Jeżeli tak, to, na mój rozum, nie powinno się wojować. Jak cię wróg palnie w jeden policzek, to co?.. nadstawiasz drugi? Wszyscyście tchórze — i tyle.
— Cezar Julian jest chrześcijaninem, a przecie nie tchórz — bronił się Słrombix.
— Wiem o tem, siostrzeńcze, — ciągnął Aragaris — że potraficie przebaczać nieprzyjaciołom, gdy dochodzi do potyczki. Wymokłe kury! Masz brzuch nie większy od mojej pięści, ząbkiem czosnku możesz się opchać na cały dzień.. Dlatego też zamiast krwi masz błotnistą wodę.
— Ach, wujaszku, wujaszku! — tonem wymówki rzekł Strombix. — Pocóżeś wspomniał o pożywieniu! Znowu mi świdruje w dołku! Daj mi trochę czosnku, jeżeli co masz w torbie.