Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/141

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mnich począł opowiadać Pafnuceniu o okropnościach, których był świadkiem w Aleksandryi i Konstantynopolu.
Aryanie tym, którzy się wzbraniają przyjmować Komunię w heretyckich kościołach, roztwierają usta za pomocą wideł drewnianych i gwałtem wciskają przenajświętszy Sakrament. Dzieci biorą na tortury. Niewiastom gniotą kleszczami piersi lub wypiekają brodawki rozpalonem żelazem. W kościele świętych Apostołów stoczono taką bójkę pomiędzy aryanami a prawowiernymi, że krew przepełniła cysternę do wody deszczowej i po stopniach przedsionka spłynęła na plac. W Aleksandryi rządca Sebastyan kazał chłostać prawowierne dziewice rózgami z palmy ciernistej tak, że mnóstwo z nich padło, i ciała ich leżą bez pogrzebu przed bramami miasta. I to wszystko nawet nie o jeden wyraz, lecz o jedną literę, o jotę, odróżniającą grecki wyraz: „współistotny” (homoousios) od „podobnoistotny” (homoiousios).
— Ojcze Pafnucy — upierał się mnich blady: — o jotę! co najważniejsza, to, że Pismo Święte nawet nie zawiera wyrazu ousia — istota! Po cóż więc my dręczymy jedni drugich? Pomyśl, ojcze, jak straszne jest to wszeteczeństwo nasze!..
— Zatem cóż? — przerwał zniecierpliwiony Pafnucy: — mamy się więc pogodzić z potępionymi bluźniercami, z tymi psami, których serca heretyckie bluzgają myślą, jako był czas, kiedy Syn Boży nie istniał?
— Jeden pasterz i jedna owczarnia! — bronił się nieśmiało mnich. — Zróbmy im ustępstwo!
Ale nieubłagany Pafnucy nie chciał słyszeć o niczem i krzyczał na całe gardło, tak, że mu nabrzmiewały żyły na szyi i skroniach, kroplami potu pokrytych:
— Niech zamilkną wrogowie Boga!.. Nie będzie tego! Bezecną herezyę aryańską wyklinam!.. Jakom od ojców