Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Cesarz udał się tam galeryą otwartą o ścianach marmurowych.
Gwardya pałacowa — palatyni — tworzyła szpaler o dwóch rzędach, stojąc milcząco jak posągi z podniesionemi długiemi na czternaście łokci włóczniami. Dźwigany przez jałmużnika cesarskiego (comes sacrarum largitionum) sztandar Konstantyna z pozłocistej tkaniny, Labarum z monogramem Chrystusa, szeleściał i migotał. Straż niema (silentiarii) biegła przodem, skinieniem nakazując wszystkim czołobitne milczenie.
W galeryi cesarz spotkał się z cesarzową Euzebią Aurelią. Była to kobieta już niemłoda z twarzą bladą i znużoną, o regularnych i szlachetnych rysach. W jej oczach przenikliwych błyskała kiedy niekiedy drwiąca złośliwość. Skrzyżowawszy dłonie na „omophormium, ” osypanem rubinami i szafirami, w kształt serca wyciętymi, cesarzowa nachyliła głowę i wypowiedziała zwykłe pozdrowienie poranne.
— Przychodzę nacieszyć się widokiem twoim, małżonku mój. Bogu miły. Jak Świętobliwość Wasza raczyła noc przepędzić?
Następnie dawszy znak wspierającym ją damom dworu, Eufrozynii i Teofonii, ażeby się oddaliły, szepnęła zcicha, szczerszym i zwyczajniejszym głosem:
— Dzisiaj ma Julian stanąć przed tobą. Przyjmij go życzliwie. Nie wierz donosicielom. To biedny i niewinny młodzian. Bóg ci to nagrodzi, jeżeli mu swą łaskę okażesz, Panie!
— Prosisz za nim?
Małżonkowie zamienili bystre spojrzenia.
— Wiem, — rzekła — żeś zawsze miał zaufanie do mnie: niechże i teraz tak będzie. Julian jest wiernym niewolnikiem. Nie odmawiaj mi. Bądź dobrym dla niego...