Strona:D. M. Mereżkowski - Dekabryści.djvu/382

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rodowi miecza i nie będą się więcej uczyli, jak wojować«.
»A w one czasy wilk mieszkać będzie społem a jagnięciem, a chłopię małe igrać będzie obok gniazda żmii«.
»I nie będą czynić zła, ani gwałtu na świętej górze mojej, bo ziemia cała napełnioną będzie wiedzą o Panu, jako morze wypełnione jest wodami«.
»I stanie się, że zanim zawołają do mnie, ja już odpowiem i gdy jeszcze mówić będą, już usłyszę«.
»Jak dziecię cieszy matka, tak ja was ucieszę...«.
— Poczekaj! Czekaj! Jak dobrze! Nie ojciec, a matka; a wiesz? to właśnie tak będzie.
— Tak będzie.
— Nie! nie będzie, a jest! — zawołał nagle Bestuzew. — Przyjdź Królestwo Twoje, tak jest z początku. A wkońcu »jako jest Królestwo Twoje« a wiesz, Sieroza, gdym czytał na rynku w Wasilkowie twój katechizm, była taka chwila.
— Wiem.
— Wiesz? i ty także? A wiesz, że w taką chwilę umierać nie straszno.
— Nie straszno.
— No! czytaj, czytaj! Daj rękę.
Murawiew wysunął rękę przez szczelinę, Bestuzew ucałował ją, potem przyłożył ją sobie do twarzy i zasnął na niej, jakby ją jeszcze we śnie całując. Czasem jeszcze wstrząsał się przez sen i jęknął niekiedy, jakby łkaniem, jak małe dziecko we śnie, lecz w końcu całkiem się uciszył i zasnął spokojnie.
Murawiew także zadrzemał. Zbudził go nagle straszny krzyk.
— Co to? Co to?