Strona:D. M. Mereżkowski - Dekabryści.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Odwróciła kilka stronnic i pokazała mu wyblakły już nieco ustęp, wypisany dużem okrągłem pismem staroświeckich nieco konturów.

Ukochanej córce Marynce. Niech ci poszle Bóg, wspólnika na drogę życia, ani bogatego, ani świetnego, lecz przyozdobionego szlachetnością serca podłóg następujących słów najszczytniejszego z pisarzy naszych Aleksandra Mikołajewicza Radiszczewa. Gdyby prawo, car lub jaka bądź inna ziemska władza, nakłaniała cię do kłamstwa lub naruszenia cnoty, trwaj w niej niezachwianie i nie bój się ani szyderstwa, ani męki, ani bólu, ani nawet śmierci samej. Zawziętość wrogów twoich skruszy się o wytrwałą trwałość twoją i żyć będziesz w pamięci dusz szlachetnych do końca wieków. Paweł Tatyczew.

— Pan Radiszczew był przyjacielem tatusia — pochwaliła się Marynka. — A oto jeszcze:

O pomnij Maryo przebłogie słowa
Nasienie niewiasty zetrze węża głowę.
Aleksandsr Łabzin.

— To był także przyjaciel tatosia — pochwaliła się znów.
— Tak więc oto czyjaś ty chrześniaczka, Łabzina i Radziszczewa — nśmiechnął się z radością Golicyn i zdało mu się, że od tej chwili złączeni są węzłem nowego powinowactwa.
— A ty co myślałaś? — zaśmiała się z tryumfem. — No, a teraz mów, opowiedz co dalej.
Skoro opowiedział, jak czternastego Mikołaj strzelać kazał do bezbronnego ludu, ona wyszeptała blednąc.
— Jeśli tak, to zabić zwierza — i nie spytała już czy wolno zabijać dla Chrystusa, a i on zro-