Strona:D. M. Mereżkowski - Dekabryści.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.


CZĘŚĆ DRUGA.

ROZDZIAŁ I.

Od Piotra zaczyna się w Rosyi rewolucja, która trwa po dziś dzień.
Słowa te Puszkina, wypowiedziane do Pestla, przyszły na myśl Golicynowi, gdy rankiem 14 grudnia, wyszedłszy na plac senacki, spojrzał na pomnik Piotra.
Pochmurny ranek, cichy, senny, mglisty, namyślać się zdawał w co się ma obrócić: w mróz czy w odwilż? Admiralska »igła« wpiła się w niskie obłoki, niby w watę. Mostki na Newie szły ku białej ścianie i zdawać się mogło, że tam za Newą niema już nic prócz mgły i białej pustki, że tam jest kraniec nieba i ziemi, wogóle koniec świata i że w tą białą, odległą pustką skoczyć chciał spiżowy jeździec na spiżowym rumaku. Golicyn spacerował tam i napowrót po bulwarze nadbrzeżnym, spoglądając na pusty plac, a obaczywszy idącego Puszczyna zbliżył się do niego.
— Zdaje się o ósmej? — rzekł.
— Tak o ósmej.