Strona:Czesław Kędzierski - Mysia wieża.pdf/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

promienie z swej głowy i zawołało łagodnie:
— Pokaż mi się, biedaczko, i nie bój się niczego. Braci twych nie widziałem, ale poślę cię do brata mego Księżyca; może on ich widział gdzie w nocy. Tymczasem siądź do stołu i zjedz z nami obiad.
Basia, ucałowawszy pokornie ręce dobrego Słońca, zasiadła do obiadu, a potem, podziękowawszy grzecznie, ułożyła się w złotem łóżeczku i smacznie zasnęła.
Kiedy się rano zbudziła, Słońce już wyszło z domu i było wysoko na niebie. Staruszka więc dała Basi śniadanie na drogę, i nauczywszy, jak ma iść do Księżyca, wyprowadziła ją z zamku.

Droga do Księżyca wiodła wśród gęstych lasów wciąż pod coraz więk-