Ta strona została przepisana.
Zaledwie słowa te wymówiła, chłopcy znikli jej z przed oczu, w izbie zafurkotało, zabrzęczały szyby w oknach i — siedm czarnych kruków zakrakało żałośnie i wyleciało z chaty. Klątwa macochy, wypowiedziana w złej godzinie, spełniła się nad pasierbami.
W tej chwili wróciła Basia z drzewem, a nie widząc braci zapytała o nich.
— Patrz! — krzyknęła rozzłoszczona macocha, — oto, co zrobili twoi braciszkowie! Rozbili lampę i uciekli. Idź za nimi i poszukaj ich sobie!
Basia, usłyszawszy to, wybiegła na wieś szukać braci. Pod figurą, naprzeciw chaty, ujrzała staruszka, który widział i słyszał wszystko, co się stało. Opowiedział więc Basi, całej zapłakanej, że bracia jej, zamienieni w kruki