Strona:Czesław Kędzierski - Mysia wieża.pdf/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jednego dnia, gdy mąż był w polu, wysłała Basię po drzewo do lasu, a sama poszła do sąsiadki. Chłopcy, zostawszy sami w domu, zaczęli stroić różne figle i koziołki wywracać i skakać jeden przez drugiego. Przy tem baraszkowaniu ani się spostrzegli, jak lampa spadła ze szafy i rozbiła się w drobne kawałki...Chłopcy zdrętwieli z przerażenia. Co na to powie macocha? Oj, będą baty! I kiedy tak płaczą i lamentują, otwierają się drzwi i wchodzi macocha. Można sobie wyobrazić, w jaką złość popadła, gdy zobaczyła rozbitą lampę. W pierwszej chwili wzniosła pięść do góry i zawołała:
— O, rabusie przeklęte! Obym was nigdy w życiu nie widziała! Obyście jako kruki na koniec świata precz odlecieli!