Strona:Czerwony kogut.djvu/280

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   274   —

czuwa to, czego rozum nie ogarnia. I gdyby Piotr był o wszystkich swoich zamiarach Józefie powiedział, może jej kochające serce prędzej odczułoby całą nieostrożność i niebezpieczeństwo i powstrzymałoby męża od nierozważnego kroku. Piotr zaś, jak gdyby to przeczuwając, już kilka dni krył się ze swymi zamiarami przed żoną: lękał się łez, przerażenia. On postanowił nieodwołalnie iść do lasu z kilkoma towarzyszami i przyłączyć się do powstańców: dowiedział się, że niedaleko stąd jest ich wielka gromada...
Tego samego wieczoru, kiedy Józefa zastała ich koło odryny, zawzięcie kłujących powietrze, umówił się Piotr z towarzyszami, że wyjdzie nazajutrz przed wschodem słońca z domu. Gdy powrócił do chaty, nie chciał nawet jeść wieczerzy. Kiedy Józefa zaczęła wypytywać lękliwym głosem, poco tę broń zrobili, żądała, żeby całą prawdę jej powiedział, Piotr objął drżącą żonę i mocno przygarnął ją do piersi.
— Mnie coś tak bardzo serce boli, taki strach ogarnia! — skarżyła się, tuląc się do niego.
— Nie bój się — uspokajał mąż — nic złego nie stanie się: Rosyanie będą zwalczeni i wypędzeni z naszego kraju. Broń ukuliśmy tak sobie: jeżeliby kiedy napadli kozacy, to żeby