Strona:Czary i czarty polskie oraz wypisy czarnoksięskie.pdf/15

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



I.

„Ubique daemon!” Ten okrzyk powtarzał pewno nieraz biedny pater Richalm z opactwa wirtemberskiego, strasznych bowiem doznawał cierpień ów mnich nieszczęśliwy. Djabły wlazły mu do brzucha, przyprawiały go o mdłości i zawrót głowy, odbierały władzę rąk, tak że nie mógł się przeżegnać, sprowadzały sen podczas nabożeństwa, same zaś chrapały, aby inni braciszkowie sądzili, że to opat grzeszny chrapie w kościele; jego głosem mówiły, sprowadzały kaszel i duszności, zatykały mu nos i gardło, tak że nie mógł westchnąć pobożnie, gryzły go jako pchły, męczyły we śnie i czyniły go ofiarą przypadłości, jakie zdarzają się tylko małym dzieciom, gdy się przed snem ogniem bawią. Szelest szaty zakonnej był sykiem djabelskim; powietrze — niczem innem, jak roztworem drobniutkich demonów; człowiek oblepiony jest djabłami jak żółw skorupą; każdy krok, dźwięk i ruch otoczony jest rojowiskiem biesów! Oto np. mnich: słucha mszy świętej, lecz wokół palca okręca sobie bezmyślnie jakąś słomkę — a to przecież sieci szatańskie[1]. Ubique daemon!

Tak jak uczeni współcześni, dla wytłumaczenia zjawisk przyrody, napełnili przestwór atomami, elektronami, jonami, emanacją eteru czy radu, tak świat średniowieczny pełen był biesów, czartów, djabłów i demonów. Jeden z ojców teologów określił liczbę ich na 10 000 biljonów. Ks. Bohomolec oblicza[2], że jest ich mniej: tylko 15 miljardów, najskromniejsi zaś są kabaliści: twierdzą, że na każdego śmiertelnika przypada tylko 11.000 djabłów — tysiąc z prawej strony, a dziesięć tysięcy z lewej. W każdym razie musiało ich być doprawdy mnóstwo

  1. Richalmus. Liber revelationum de insidiis et versutiis daemonum adversus homines. (Pez. Thesaurus anecdotorum, I2, 373 i nast.).
  2. „Djabeł w swojej postaci”, I, 250—253.