Strona:Cyklista na wycieczkach. Lwów-Gdańsk.pdf/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

je się przejść, bez zabłocenia się ― gościńce zaś z tłuczonych kamieni granitowych, posypane przesianym z nich piaskiem wcale nie tworzą błota ani kurzu, tembardziej, że są bezustannie zamiatane, z większą starannością niż pierwszorzędne ulice we Lwowie. Już to drogi pruskie to prawdziwy raj dla cyklistów! ― Chociaż miałem maszynę ciężką, bo 19 klg. ważącą, na której od czterech lat po świecie się tłukę, chociaż miałem 12 klg. bagażu podróżnego, a sam ważę 81 klg., czyli że razem 112 klg. do ciągnienia, i przebywaliśmy czas od 80 do 150 klm. dziennie, ― nigdy nie czułem się zmęczonym. (Dla wiadomości cyklistów dodaję, że cyfry powyższe bardzo ściśle sprawdziłem na wybornej i czułej wadze).
Dziwny to kraj te Prusy!
Z mojego punktu widzenia… okropność ― lękam się ich bardziej, niż wszystkich innych krajów cudzych, z których ― niepodobna nie uznawać i nie podziwiać tego ich rządu, za jego sprężystość, ład, porządek i wszystko to czego się od silnego rządu wymaga. Czyż nie są jak najbardziej charakterystyczne tamtejsze przepisy i rozporządzenia? W Galicji pisze się szeroko i długo, że na mocy rozporządzenia namiestnictwa, lub Rady państwa wskutek rozporządzenia, zamieszczonego w tym lub owym numerze dziennika praw państwa, z datą tą a tą, numer ten i ów, postanawia się to i owo; i… nikt nie szanuje tego rozporządzenia, a każdy czyni, jak mu wygodniej, lub jak mu się