Strona:Cyklista na wycieczkach. Lwów-Gdańsk.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stawia się jak cieniutki sznureczek. Zdaje się że rozmachawszy się, przeskoczyć ją można Jest to jedna ławica piasku, rzadko porośnięta marnemi sosnami. Po jednej i drugiej stronie szereg małych domeczków drewnianych, środkiem wolne przejście szerokości naszej ulicy ― cała wieś nie ciągnie się nad pół kilometra ― potem drzewa, trochę lichej trawy na piasku na końcu wieża morska i tyle!… Drapiemy się na nią po bardzo wygodnych i jasnych schodach i zachwycamy widokiem. Istotnie oryginalny!. Zdaje nam się, że jesteśmy w środku morza, bo z wysokości prawie nie widać domków, a lasek wydaje się, jak mała, wąziutka zielona wstążeczka. Nasyciwszy się widokiem schodzimy i oglądamy wioskę. Próbujemy mówić po polsku, nikt nas nie rozumie, lub udaje, że nie rozumie. Co mieszkaniec to typ. Kobiet ani dzieci tak dużych, jak tam, nigdy nie widziałem ― mężczyźni o charakterystycznym zaroście bez wąsów. Wszystko opalone, silne, rozrosłe i nic dziwnego, całe życie spędzają na morzu, a żyją wyłącznie tylko z rybołówstwa.
Ściśle po dwu godzinach pobytu na Heli statek odpływa z powrotem. Zachwycam się morzem jeszcze bardziej, a żałuję tylko, że takie spokojne, takie martwe. Lecz i tu miałem doznać przyjemności. Powstał naprzód lekki wiatr, potem deszcz ulewny, a nareszcie wiatr coraz silniejszy, tak, iż mieliśmy prawie