Strona:Cyd.djvu/030

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
DON GOMEZ
Niech król sam, jako zechce,

mem życiem rozporządzi.
Samowola go łechce,
Biada, jeśli pobłądzi.

DON ARIAS
«Jaką wymierzę karę,

przyjąć ją będzie trzeba.
Chcę, aby był posłuszny
królewskiej mojej woli.
Chcę! — Posłuszeństwa żądam.»

DON GOMEZ
W myśli jego nie wglądam.

Jestli tak małoduszny?
Ślepego posłuszeństwa
niech król nie szuka u mnie.

DON ARIAS
Mówicie hrabio dumnie,

ostrą i twardą mową. —
Czy to ostatnie słowo?

DON GOMEZ
Nie gnę przed nikim czoła. —

Jak sąd królewski padnie;
Don Fernand, jeśli zdoła,
niech po mą głowę sięgnie.
Obaczym, czy nie pęknie
strop na tronowej sali:
czyli wraz ze mną Państwo
w ruinę się nie zwali,
nad mym grobem płaczące nie klęknie?