Strona:Cyd.djvu/022

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czyliś ty dziś nie ze mną w litości nad męką,
męką twego żołnierza, męką twego syna?
Ojczyzno, tobie jeno służyłem, jedyna.
Dla cię straciłem siły i przez cię jedynie, —
jakoż dziś mnie odrzucisz, — dziś, w bolu godzinie?

(podnosi porzuconą szpadę).

Niechaj miecz, który niegdyś walczył w twej obronie,
przejdzie w inne, mocniejsze, — szlachetniejsze dłonie.


SCENA 5.
DON DIEGO, DON RODRYGO.

DON DIEGO
Rodrygo, — jestżeś mężem?!


DON RODRYGO
Każdemu dowiodę,

żem godzien twego miecza.

DON DIEGO
Ty siły masz młode!

Lecz czyliś siebie pewny, — czyliś pewny siebie?!

DON RODRYGO
Na ten miecz, jestem syn twój; jako Bóg na niebie,

ciebie godny.

DON DIEGO
O jakąż cieszę się radością,

gdy cię widzę ku ojcu tchnącego miłością;
bo tę twoją żarliwość dziś stawię na próbę,
dziś, gdy wszystko się sprzęgło na wstyd, na mą zgubę.