Strona:Cyd.djvu/016

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czyli Amora boga
wołasz w serdecznej męce?

INFANTKA
Boga, samego boga

Amora ze skrzydłami!

ELEONORA
Ależ, księżniczko droga,

twój bożek lata górnie,
wysoko ponad nami.

INFANTKA
On mój, mój, ten skrzydlaty,

co wzniesion ponad światy,
grot złoty ciska w ludzi
i dusze śpiące budzi.
Nie Rodryga mam w myśli.
Chcesz mi to wypominać?
Nie przed lada miłostką
księżniczce czoło zginać.
Miłość marna, młodzieńcza
nie wabi mnie, ni nęci.
Córka Gomeza hrabi
niech cieszy się Rodrygiem.
Dla siebie chcę rycerza,
co laurem hełm uwieńcza,
jak owi z nieba święci:
Jerzy, jak Anioł Michał,
co zabija Demona!
Takiemu dusza tęskna
pragnie być poślubiona. —

(oddalają się).