Strona:Cyd.djvu/014

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Don Gomez już się skłania
oddać mu ją za żonę.
Teraz Eleonoro
powinnabym się cieszyć,
że mi się tak udało
złączyć dwa wielkie rody,
żem pięknego młodzieńca
obdarzyła dziewicą,
najpierwszą z mego dworu.
Miłość ta nieodrazu
zajęła się płomieniem
takim, jak dzisiaj płonie.
Jednak, mimo oporu,
Rodryga wnet przykłonię,
Dziś serca im goreją
jednem ino pragnieniem.
Lecz, czyli mam się przyznać,
że równocześnie ze mną
(Ach! to cię będzie śmieszyć)
dziwne rzeczy się dzieją.
Twoje oczy się śmieją?
Ty może odgadujesz?
Zgadujesz?

ELEONORA
Nic trudnego.

Pewno ci się podoba
swatany rycerz młody
i żal ci swatanego?

INFANTKA
Daj rękę do mej dłoni,

przytul ją tu do serca,