Strona:Conan-Doyle - Przygody brygadjera Gerarda.pdf/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

którą jej sprawię, gdy ludzie we wsi będą opowiadali o bohaterskich czynach jej syna, o jego sławie.
Myślałem także o cesarzu i o Francji, ojczyźnie tak pięknych cór i tak dzielnych synów!
Serce mi silniej zabiło na myśl, jaki przyrost w ziemi przyniesiemy tej naszej ojczyźnie... Jej wielkości chciałem poświęcić całe moje życie, panowie! Niech żyje Francja! Niech żyje cesarz!
Położyłem rękę na sercu, aby wykonać przysięgę, ale w tej chwili napadł na mnie ztyłu gondoljer.
Jeżeli powiadam, iż mnie napadł, to nie powiem, aby mnie zaatakował, ale że całym swoim ciężarem rzucił się na mnie.
Taki drab stoi ztyłu i nad kimś, gdy wiosłuje, tak, że nie można go widzieć, ani też obronić się przed takiego rodzaju napaścią. Przed chwilą siedziałem jeszcze z wysoko podniesionem czołem, a po chwili leżałem jak długi na spodzie łodzi, ten potwór leżał na mnie, tak iż straciłem już oddech. Na karku czułem jego gorący oddech.
W mgnieniu oka wyrwał mi pałasz, na głowę wpakował mi worek i przywiązał go silnie sznurem.
Leżałem więc na spodzie gondoli, schwytany, jak śpiewający ptaszek, którego chcą wsadzić do klatki. Nie mogłem krzyczeć, nie mogłem się poruszać... byłem jakimś tłumokiem.
Po chwili usłyszałem znowu szmer wody i pluskanie wiosła. Gondoljer skończył swoją robotę i jechał dalej tak spokojnie i niewzruszenie, jakby był przyzwyczajony do tego, iż co dnia jakiegoś pułkownika huzarów wiezie w worku!
Nie mogę wam, panowie, wypowiedzieć słowami, jakie odczuwałem upokorzenie i jaka mną ogarnęła wściekłość, przekonawszy się, iż leżę skrępowany jak baran, którego wiozą na rzeź! Ja, brygadjer małego kaprala, najlepszy jeździec z sześciu brygad, najlepszy